wtorek, 28 kwietnia 2020

Dwie Matki i dwóch chłopców.


Lodonga, 27 kwietnia 2020
Dwie Matki i dwóch chłopców, czyli Nawiedzenie św. Elżbiety.
Dzisiaj kontynuujemy nasze rozważania różańcowe, drugą tajemnicą radosną  - Nawiedzenie św. Elżbiety (Łk 1:39-45; 46-56)
Jak to się dzieje, iż Maryja, która nosi w sobie Boga Człowieka, nie zważa na żadne przeciwności i nie szuka wymówek, lecz z pośpiechem rusza i to w góry. Przecież Maryja mogła powiedzieć teraz muszę uważać noszę w sobie Mesjasza, albo że jest zaślubiona Józefowi i nie może swobodnie się poruszać. Mogła też jak to ludzie mówią „rozsądnie” do tego podejść, bo przecież jest to długa i niebezpieczna droga, wymaga więc przygotowania i potrzeby zebrania większej grupy ludzi. Przecież wiemy co się stało jednej osobie, która podróżowała na znacznie krótszej trasie, bo z Jeruzalem do Jerycha (Łk 10:30-37). Czyli około 17 km w dół …. a Maryja około 140 km w górach, i to z pośpiechem, z Nazaretu do Ain-Karim (czyli do źródła obfitości – winnicy czy ogrodów).



Nazaret

Ain Karim

Dlaczego Maryja ruszyła od razu, z pośpiechem? Bo w momencie zwiastowania otrzymała Słowo Boże, przekazane przez Anioła Gabriela. Anioł czekał na wypełnienie Bożego planu tysiące lat … a Maryja może go realizować od razu, z pośpiechem. Maryja słyszy Słowo i od razu je wypełnia. Słyszy je jako znak od Boga, znak Jego Miłości i Miłosierdzia nie tylko do całej ludzkości … ale do konkretnego człowieka, do Elżbiety! Kimże jest ona, czyli z hebrajskiego Elzeba, Eliszeba – co oznacza Bóg jest moją przysięgą, moją doskonałością. Jest tą, która modliła się i czekała na wypełnienie swojej prośby z mężem Zachariaszem przez wiele lat … nawet jej mąż prosił, ale nie do końca wierzył, iż w tym momencie jest to możliwe (Łk 1:18-20). Czy nie przypomina nam to Sary i Abrahama (Rdz 18:10-15). Tym razem role się odwracają i Elżbieta jest bardziej ufna i pełna wiary, jak Abraham. Niepłodność w Izraelu była uznawana za znak nieprzychylności, czy nawet przekleństwa. Zmagania Rachel (żony Jakuba, a matki Józefa i Beniamina), Tamary,(matki Peresa/Faresa i Zary )  Anny (matki Samuela), czy żony Manoacha (matki Samsona), miały swój późniejszy Boży plan.
Tak było też w przypadku Elżbiety, która miała porodzić największego proroka, łączącego Stary i Nowy Testament, Jana Chrzciciela. Maryja zaś była krewną Elżbiety i zapewne była świadkiem jej modlitw i nieustannych próśb … i tego co się mówiło w rodzinie. Słysząc, Dobrą Nowinę od Anioła również eksplodowała miłością … nie mogła zostać na te Słowa obojętna, chociaż nie otrzymała dodatkowych wskazówek, co z tą wiadomością ma zrobić. Miłość i radość, które przepełniały Maryję nie pozwoliły jej siedzieć w domu … popchnęły ją z pośpiechem do dzielenia tej radości z Elżbietą …. Przecież ona tak długo czekała, że nawet inni uznali ją za niepłodną … a taką nie była (jak Anioł mówi, to ludzie uznali ją za niepłodną (Łk 1:36).  U Izajasza 66:9 jest napisane „czyżbym Ja, który otwieram łono matki, nie sprawił  urodzenia dziecka? – mówi Pan. Czyżbym Ja, który sprawiam poród, zamykał łono? – mówi twój Bóg”. Słowo Boże, które przyszło do Maryi, wypełniło się Słowem Wcielonym i zaczęło wypełniać swój plan w swojej mocy i w miłości. A jak ja odpowiadam na usłyszane Słowo Boże, czy wcielam je w życie, z mocą Ducha Świętego?


Tak blisko siebie twarzą w twarz ... i łono w łono. Niezwykła historia Marui i Elżbiety ... Jezusa i Jana Chrzciciela

Około 140-153km z pośpiechem przez góry … Maryja musiała być wulkanem energii, wypełniona Duchem Świętym pokonała ten dystans z pośpiechem, nie oglądając się za siebie. Filippides, który biegł z wiadomością o zwycięstwie Greków nad Persami spod Maratonu do Aten miał umrzeć z wyczerpania po przekazaniu nowiny … a Maryja nie tylko w pośpiechu pokonała trzy i półkrotnie dłuższy dystans … ale jeszcze pierwsza pozdrowiła Elżbietę. Niewyobrażalne dla człowieka, ale możliwe dla Boga!
Maryja nie zważała na wysiłek, trudy aby dotrzeć do potrzebującej osoby. A jak jest ze mną? Maryja "weszła do domu" …  Ona chce wejść do każdego domu … chociaż czasami zastaje drzwi zamknięte. Radość bycia z Maryją, która przychodzi z Jezusem porusza nawet dzieciątko w łonie Elżbiety i napełnia ją Duchem Świętym. Jakże niezwykłe spotkanie dwóch kobiet, dwóch matek, Maryi i Elżbiety … a także dwójki ich dzieci, dwójki chłopców … którzy mają zmienić świat. Proroka i Mesjasza! Co za spotkanie, co za radość, co za wypełnienie Duchem Świętym … dwóch matek i dwóch chłopców. Jak piękna i ważna droga życia od samego poczęcia. Bóg nas powołuje od samego początku, jak powołał proroka Jeremiasza  mówiąc „zanim ukształtowałem Cię w łonie matki znałem cię, nim przyszedłeś na świat poświęciłem cię” (Jr 1:5). To jest także droga każdego z nas. Psalmista pisze  „Ty bowiem stworzyłeś moje nerki, Ty utkałeś mnie w łonie matki. Dziękuję Ci, że mnie tak cudownie stworzyłeś, godne podziwu są Twoje dzieła. I dobrze znasz moją duszę” (Ps 139:18-19). Cud poczęcia, przy którym zawsze obecny jest Bóg z jakimś konkretnym planem dla nas.


Spotkanie Maryi i Elżbiety przepełnione Duchem Świętym

Maryja nie przeraziła się, że może zostać ukamieniowana według obowiązującego prawa, bo zaufała Bogu. Dlatego Elżbieta potwierdza zawierzenie Maryi słowami „błogosławiona , która uwierzyła, że spełnią się  słowa powiedziane przez Pana”. Maryja w tym momencie wykrzykuje z siebie, całą duszą i sercem Magnificat, który powtarzamy w codziennej wieczornej modlitwie brewiarzowej  (Łk 46-56). Jakie jest nasze osobiste uwielbienie Boga, nasza odpowiedź życia na to co Bóg mi … i Tobie uczynił? Może na chwilę przystaniesz, zatrzymasz się i wypowiesz je lub zaśpiewasz … może napiszesz … a może jeszcze potrzebujesz czasu, by dojrzeć do tego i zobaczyć jak bardzo Bóg Cię ukochał już w łonie matki. Bóg mówi do nas przez proroka Izajasza „czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie” (Iz 49:15).


Magnificat Maryi .... teraz Ona czeka na Twoją pieśń uwielbienia!
 
Maryja mówi o sobie jako służebnicy, która widzi Bożą obecność nie tylko w swoim życiu ale również innych, którzy zaufali błogosławieństwu jakie udzielił Bóg Abrahamowi. Widzi w sobie, w Jezusie wypełnienie Bożej Miłości i Miłosierdzia, a wypowiedzenie przez Nią słowa są słowami wielu kobiet takich jak Debora (Sdz 5), Judyta (Jdt 9 i 16) czy Estera (Est 4:17). A jak wygląda moje zaufanie do Boga?
Co zatem z Elżbietą, w której łonie, mały Jan Chrzciciel skacze z radości? Ona potwierdza postawę Maryi wobec Boga głośnymi słowami „błogosławiona Ty między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona”(Łk 1:42). Niesamowite, że teraz i my możemy codziennie wykrzykiwać pozdrowienie Elżbiety wraz z pozdrowieniem anielskim … ale czy wykrzykuje je całe nasze życie? Jakie to piękne, że najpierw Bóg posyła Anioła z radosną nowiną do Maryi, potem Ona idzie z nią do Elżbiety która ją wykrzykuje… to teraz chyba pora na nas … pora na Ciebie. Ta Maryja, Matka Jezusa, która przyszła do Elżbiety przychodzi także do Ciebie, przychodzi do Ciebie z Jezusem … ze Słowem Bożym, Słowem Wcielonym … możesz też przyjąć Go w Eucharystii! Niewyobrażalny Cud , dlatego powtarzamy za Elżbietą „A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?”(Łk 1:43).
To co wydarzyło się przy nawiedzeniu trudno wykrzyczeć, wypowiedzieć słowami. Matka Boża przyszła i nadal przychodzi do człowieka jest to kontynuacja zwiastowania! A w jaki sposób my przekazujemy Dobrą Nowinę innym , która wręcz eksplodowała z Elżbiety? Czy idziemy tak jak Maryja z pośpiechem? Czy potrafimy zostawić wszystko, nawet na dłuższy czas, aby być z drugim człowiekiem, który nas potrzebuje?

Dwóch przyjaciół z podwórka

A co z cudownym przesłaniem dwóch matek i dwóch chłopców w łonie matek? Chciałbym się z Wami podzielić moją rodzinną historią. Moja mama Elżbieta w wieku 32 lat i jej koleżanka z pracy zachorowały na żółtaczkę zakaźną zrażone przez  pacjenta szpitala w którym pracowały. Koleżanka i pacjent zmarli, a moja mama przeżyła, chociaż lekarze mówili mojemu tacie, aby przygotował się na śmierć mamy. Mnie i bratu Przemkowi nie wolno było wejść do zakaźnego szpitala, tylko kiwaliśmy mamie, która stała w oknie. Od tego czasu nastąpiło wiele powikłań i chorób. Po jakimś czasie moja mama urodziła moją siostrę Justynę, a gdy miała 37 lat była w ciąży z kolejnym dzieckiem. Wiek mojej mamy, kolejne komplikacje i choroby powodowały nie tylko zagrożenie ciąży ale uważano, że moja mama umrze przy porodzie, a dziecko się nie urodzi żywe, a w najlepszym przypadku urodzi się niepełnosprawne. Lekarz ginekolog wraz z internistą doradzali mamie, a wręcz nakazywali aby dokonała aborcji jeśli chce żyć. W tym czasie miałem 10 lat, mój brat Przemek 13 lat, a moja siostra Justyna 2 latka. Tata z mamą poinformowali nas o sytuacji i powiedzieli nam, że będziemy się wspólnie modlić i tak też zrobiliśmy. Pamiętam jak Przemek narysował mapę Polski, a w niej umieścił obrazek Matki Bożej z dzieciątkiem Jezus (naszą Czarną Madonnę), a obok mapy były napisy Bóg, Honor, Ojczyzna, Rodzina, Praca. I tak całą rodziną klękaliśmy i modliliśmy się … i 29 października 1982r., dokładnie w 15 rocznicę ślubu moich rodziców przyszła na świat moja najmłodsza siostra Honoratka. Mama przeżyła i ma dzisiaj 75 lat, chociaż jeszcze parę razy lekarze oznajmiali jej, że to jej ostatni rok życia. Moja siostra Honoratka urodziła się w miarę zdrowa, bez żadnych niepełnosprawności. Dzisiaj ma 37 lat i radzi sobie całkiem nieźle … nawet redaguje ten blog, który czytacie.  Jak niezbadane  są drogi Pana i jak ważna jest modlitwa, która odmienia ludzkie losy … strach i śmierć przemienia w wielbiącą radość Elżbiety … tym razem mojej mamy … a także taty … i całego rodzeństwa. Nie tylko nasza mama została ocalona, ale też dostaliśmy w darze kolejną siostrzyczkę!



Z siostrzyczką Honoratką( przed naszym blokiem)

Tajemnica zwiastowania i nawiedzenia są ze sobą połączone, prowadzą one do spotkania dwóch matek i dwóch chłopców w ich łonach … a może też jakieś innej matki z czwórką dzieci, też Elżbiety … może to też i Twoja historia. Jak ważna jest modlitwa, jak ważne zaufanie, wsparcie rodziny i krewnych. Pamiętam, jak byliśmy sami z tatą, bo mama była w szpitalu, za pierwszym i za drugim razem, odwiedzała nas moja mama chrzestna, ciocia Ulka. Sama nigdy nie wyszła za mąż, ale ma mnie chrześniaka i inne chrześniaki. Odwiedzała nas i pomagała. Czyż to nie piękne!


Moja Matka Chrzestna- Ciocia Ulka

  A jak Ty możesz pomóc, może nie jesteś mamą czy tatą i nie możesz mieć dzieci, możesz myślisz o innych rozwiązań … a może warto się pomodlić, również z innymi. Może jesteś kapłanem, siostrą lub samotną osobą i może chcesz ofiarować swoją modlitwę za dziecko, które już się poczęło lub pocznie, otoczyć go Bożą i Matczyną opieką przez kolejne 9 miesięcy. Ja już rozpocząłem modlitwę za moje duchowe dziecko … nie wiem jak ma na imię … jakie trudności mają jego rodzice, ale powierzyłem go Bogu i matczynej opiece najlepszej z Matek. Ja rozpocząłem swoją drogę z jeszcze nie narodzonym dzieckiem 25 marca w zwiastowanie, aby świętować 9 miesięcy z Jezusem w dniu Bożego Narodzenia. Jeśli chcesz możesz rozpocząć każdego dnia …. dzisiaj, jutro, 25 marca czy 01 stycznia, gdyż jest wiele matek, rodzin, które potrzebują twojego wsparcia. Wystarczy codziennie dziesiątka różańca z Maryją, Jezusem … Elżbietą, Janem Chrzcicielem … razem z przyszłymi rodzicami i twoim duchowym dzieckiem. Nie bój się zostać opiekunem, jak Józef i powierzyć to dziecko, które przygotował dla świata Miłosierny Bóg. Otul go miłością i modlitwą, żeby mógł/mogła skakać z radości i wyśpiewać pieśń uwielbienia, swoje Magnificat.
„Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy” (Łk 1:46-47) … a może dopiszesz swoje słowa … może Boże Słowa … słowem i życiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz