wtorek, 16 lutego 2016

Fundamenty

Lainya, 14 lutego 2016r.

Dzisiaj specyficzny dzień. Niedziela, Wielki Post … a gdzieniegdzie świętuje się Walentynki … a niektórzy nawet mają koneksję ze św. Walentym, o którym zresztą za dużo nie wiemy. W każdym razie, gdy nie ma niedzieli 14 lutego mamy w kościele wspomnienie dwóch braci, którzy pochodzili z Thesalonik (lub popularnie z Salonik). Jest to jedna z ważniejszych części Grecji i stolica Macedonii (nie nowego kraju tak nazwanego, ale części Grecji). Jak widzicie sytuacja od początku jest nieco zagmatwana … dlatego nie będziemy już do tego mieszać Aleksandra Macedońskiego, jego tatę Filipa (i miasta Philipi), czy św. Pawła, który też tam misyjnie działał.
przygotowanie desek pod wylewanie betonu (widać również konstrukcję pod kolumny

Może dzięki jego oddaniu wiele wieków później bracia udali się na północ do krajów słowiańskich, aby przybliżyć innym Jezusa … ale co ważne nie niszczyć dotychczasowej kultury, ale ją zrozumieć, zapisać i wykorzystać w kontekście głoszenia Dobrej Nowiny. Właśnie od nich możemy uczyć się inkulturacji, czyli wprowadzenia Ewangelii w inną kulturę z zachowaniem tego co dobre, a przemianą tego co jeszcze niedoskonałe.
trochę cegieł nam się porozpadało
 w czasie drogi, ale można je wykorzystać jako podłoże do niwelacji terenu ...
jeszcze trochę piasku, trochę skały i można zalewać
Od imion braci powstał nowy alfabet zwany cyrylicą i wprowadzenie „metody”, czyli działanie zgodnie z pewnym planem (wynikającym z doświadczenia czy nauki). Jak widzicie od dzisiejszych braci możemy stale się wiele nauczyć … nawet w Sudanie Płd.:)

My tutaj u siebie, w małym miasteczku Lainya wybieramy się od czasu do czasu do stacji misyjnych, których mamy oficjalnie 38 … a może i więcej, gdyż katechiści dają znać, że ludzie zbierają się pod kolejnym drzewem mango:) Samochód nam się nieco popsuł, także dzisiaj byłem na motorze w pobliskim Logwili … czyli u św. Arnolda Janssena … przynajmniej w kaplicy pod jego imieniem:)
i już fundamenty zalane

Kontynujemy też budowę Domu Nadziei, a wczoraj udało się zalać fundamenty … i od nowego tygodnia ściany powinny rosnąć … nie będą może rosnąć jak grzyby po deszczu (bo jesteśmy w porze suchej), ale jak Bóg da to w ciągu 3 tygodni ściany powinny być skończone. W końcu ściany to nie grzyby (które tak sobie wspominam, bo ich tu na razie nie ma … ale powinny się pojawić w sierpniu:) a trzy metry wysokości też robi swoje. Jesteśmy dobrej myśli, a nasi murarze i pomocnicy na zachętę zjedli trochę mięsa w sobotę na zakończenie kolejnego etapu … i już się pytali kiedy będzie następne, bo na co dzień fasolka i asida (mąka kukurydziana z wodą, trochę jak kluska ). Obiecałem, że następne mięso będzie jak skończą ściany … tak więc może skończą w 2 tygodnie a nie 3:), tym bardziej, że ostatnio mięso przygotowała im kucharka … ale to nie było takie same jakie przygotował im o. Wojtek na grillu:). Mówili, że kucharka nie umie przygotować tak jak „kaładźa” (biały człowiek). Powinna być więc odpowiednia motywacja … wiem, że jest Wielki Post … ale oni nie jedzą mięsa na co dzień … no i nie podajemy im je w piątek.

wyłożenie kamieniem (skałą_)
Jak widzicie mamy trochę radości nawet w Wielkim Poście, a co ciekawe dzieci w tym tygodniu rozpoczęły nowy rok szkolny i poświęciliśmy je, długopisy i zeszyty … niestety nie widziałem wielu książek i ani jednego tornistra … co prawda jeden ministrant przyniósł plecak ,,, ale to chyba był taty. W każdym razie starają się jak mogą … a my miejmy nadzieję, że po powstaniu centrum dla dzieci i młodzieży z czasem znajdą się tam książki i inne narzędzia … które pozwolą im naśladować Cyryla i Metodego.
tworzenie konstrukcji pod kolumnę

Pozdrawiam i życzę dużo … miłości i pokoju nie tylko w tym pięknym niedzielnym dniu, ale na cały Rok Miłosierdzia,
o. Andrzej 


rozpoczęcie ostatniego etapu pracy przy fundamentach

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz