Wielu z Was zastanawia się jak toczy się życie w obozie dla uchodźców w
Bidibidi. Większość z nich straciła kogoś najbliższego ze swojej rodziny,
straciła czasami dorobek całego życia … ale nie straciła godności bycia
człowiekiem, a co więcej bycia dzieckiem Bożym. O tej pięknej godności, o
miłości Boga do nas codziennie przypominamy, ale też sami Sudańczycy
południowi poszukują jej na nowo. Po traumatycznych przejściach, obdzieraniu z
godności widzą nową szansę w Jezusie.
Ruszyła procesja |
Wielu z nich nie miało szansy przygotować się do sakramentów, stąd
zaczęliśmy przygotowanie do bierzmowania. W dwóch strefach obozu w Swinga oraz
pierwszej strefie Bidibidi prawie 250 młodych ludzi przystąpiło do bierzmowania.
W kolejnych dwóch w Abrimajo i Yoyo nastąpi bierzmowanie w maju i we wrześniu i
nowe 250 osób przystąpi do tego sakramentu, a ostatnia strefa obejmująca cztery
kaplice w Ariwa przystąpi do bierzmowania w następnym roku. Większość młodych w
okresie chaosu i wojny domowej, a niekiedy kontynuując naukę w bursach czy
internatach, nie miało możliwości przygotowania się do bierzmowania.
Bierzmowanie w naszym przypadku łączy się również często z możliwością
zawarcia związku sakramentalnego w kościele. Tutaj sytuacja jest jeszcze
bardziej skomplikowana. Wiele młodych i starszych par ma tylko związki
tradycyjne oparte na negocjacjach pomiędzy rodzinami. Niestety te tak zwane
małżeństwa tradycyjne nie zawsze w pełni odzwierciedlają relacje partnerskie
pomiędzy dwoma osobami i ich rodzinami. Kobieta postrzegana jest jako dobro za
które należy zapłacić odpowiednią ilość krów, kóz czy pieniędzy. W zależności
od pozycji rodziny, wykształcenia, wychowania i piękna należy odpowiednio
zapłacić. Brak odpowiedniego ekwiwalentu obrażałby rodzinę panny młodej. Wiano
za żonę jest tak ustalone, iż młody człowiek nie może zapłacić w całości.
Powoduje to, iż zapożycza się u wujków i jest w pewien sposób zależny i mocniej
powiązany z pozostałymi członkami rodziny. Ponadto, gdy suma w całości nie jest
opłacona rodzina panny młodej ma pewien wpływ na decyzję rodzinne w tym … ślub
kościelny.
Przystąpienie do bierzmowania przed ślubem |
Jak widzicie sytuacja jest skomplikowana i wiele osób nie ma zgody na
zawarcie małżeństwa w kościele, bo jeszcze wiano, bo jeszcze dług nie został
spłacony. Niestety w niektórych przypadkach, kłótnie pomiędzy rodzinami ciągną
się, aż do grobu … a nawet i dłużej. Często nie chcą pochować danej osoby, aż
dług nie zostanie spłacony. Problemem jak przerwać tę spiralę tradycyjnych
zobowiązań i wprowadzić Jezusa do kultury plemion Sudanu Płd.
Bóg, który nas tak mocno ukochał, że dał nam wolność wyboru. Jeszcze
mocniej okazał swoją miłość odkupując nasz zły wybór wobec wyboru podszeptów
Szatan i nieposłuszeństwa wobec Boga, poprzez przyjęcie też naszej natury
ludzkiej i oddanie się w pełnej miłości za nas na śmierć na krzyżu. Bóg oddał
nam siebie, oddał nam swoją miłość, a my za to nie zapłaciliśmy. Jak wobec
tego, wobec naszego Stwórcy, dawcy życia i Odkupiciela żądamy wzajemnie opłaty
za drugiego człowieka? Kimże my jesteśmy, że zwracamy się o błogosławieństwo do
siebie lub innych ludzi, zapominając o dawcy naszego życia i wszystkich naszych
talentów? Dlaczego nie idziemy po błogosławieństwo do źródła, do miłości, do
Stwórcy? Czy nie chcemy błogosławieństwa dla siebie i swoich dzieci, swojej
rodziny?
Wspólne błogosławieństwo |
Oczywiście, sytuacja jest bardziej skomplikowana, gdy młodzi są
niedojrzali, gdy są zauroczeni i nie poznali się do końca nawzajem lub z jakiś
powodów są zmuszani przez rodziny do małżeństwa. Gdy na przykład rodzina
potrzebuje pieniędzy na przeżycie, spłatę długów, albo brat młodej dziewczyny
stara się ją wydać za mąż, aby sam mieć środki na opłatę swojej przyszłej żony.
Jak widać jesteśmy ludźmi i bardzo często komplikujemy życie sobie, ale także
innym. Zaproszenie Jezusa do naszego wspólnego życia powinno być najlepszym
rozwiązaniem jeśli małżeństwo dokonuje się w miłości i jest to ciągły wybór.
Konsekwencją wyboru tradycyjnego małżeństwa jest brak możliwości
przystępowania do sakramentów, do bycia w szczególny sposób złączonym z
Jezusem. Gdy jest to nasz wybór w jakiś sposób z tym żyjemy, często się
miotamy, czy tęsknimy do pełnej jedności z Bogiem. Jednakże, gdy rodzina nam
zabrania przystąpienia do sakramentu małżeństwa, bo nie spłaciliśmy jeszcze
„dowry” okupu za swoją wybrankę i ten związek trwa 20 czy 30 lat, co możemy
zrobić?
Będąc przez 2 tygodnie razem z ludźmi świeckimi z diecezji Arua w Ugandzie
na synodzie w sprawie rodziny i jej wspólnego wzrastania w kościele „growing
together as family church” , próbowaliśmy odpowiedzieć na te pytania. Już na
poprzednich synodach wspominano aby znieść „dowry” lub zamienić na „exchange
gift”(wymiana podarków) pomiędzy rodzinami, jak widać nie udało to się w pełni.
Niektóre rodziny zwalniają młodych z części obowiązku „dowry” lub płacenie jest kontynuowane po zgodzie na związek sakramentalny w kościele. Te 11 par, które
zawarło ślub w naszym obozie Bidibidi miało różną sytuację. Jedna kobieta była
muzułmanką, ale od ponad 20 lat żyła w związku z katolikiem. Otrzymała zgodę na
chrzest i inne sakramenty łącznie z ślubem … i to był Wielki Dzień dla niej i
całej Rodziny, która mogła przystąpić wspólnie do ołtarza Bożego. W tym samym
dniu otrzymała wszystkie sakramenty. Prawdziwe cuda się działy … ale
to nie koniec!!!
Komunia dla małżonków pod dwiema postaciami
Gdy 31 stycznia w dzień patrona kaplicy św. Jana Bosco czekaliśmy na jedną
parę, która nie dotarła do kaplicy zonalnej w Bidibidi, ku naszemu zaskoczeniu
dowiedzieliśmy się, że pan młody został uwięziony przez rodzinę panny młodej, a
właściwie jej brata, który się domagał spłaty wiana. Chcieliśmy więc zaczynać
ceremonię bez nich, a tu pojawiła się kolejna niespodzianka. Siostra Trie z
Indonezji przyszła i mówi „Ojcze, ojcze ale tu jest jeszcze dodatkowa para,
która chce przystąpić do ślubu!” Co więcej ustawiła się już w procesji do
kościoła. Okazało się że jest to para z plemienia Nuer, która pojawiła się dwa
dni wcześniej i pomimo wytłumaczenia, iż nie otrzymali jeszcze odpowiedniego
przygotowania i nie zostali wpisani na listę chcieli koniecznie od razu ślub,
bo mężczyzna wracał do Sudanu Płd. W końcu udało się ich przekonać, że jeszcze
ich czas nie nadszedł i potrzebują głębszego przygotowania.
Gdy wchodziliśmy do kościoła po jakimś czasie zaczęły rozbrzmiewać odgłosy
radości … okazało się, że Pan Młody został uwolniony i może przystąpić do
ślubu!!!
Jest ślub i radość .. udało się pomimo, że rodzina panny młodej jeszcze w dniu ślubu negocjowała zapłatę wiana |
Niesamowite … a w dodatku nastąpiło małe zamieszanie z bierzmowanymi,
bo niektórzy powiesili sobie kartki z imionami na szyi, a niektórzy mieli w
ręce i myśleli jak tu zorganizować sznurek … na szczęście uspokoiłem ich, iż
bierzmowanie będzie również ważne bez tego sznurka … tylko mieli pamiętać o
imieniu świętego. Jak widzicie trochę nowych niespodzianek było. Ale wszystko
zakończyło się szczęśliwie, czyli „happy endem”. Viola i Moses wpadli sobie w
objęcia …
Wspólne zdjęcie wszystkich par małżeńskich z biskupem diecezji Arua w Swinga na terenie obozu Bidbidi |
... a pozostałe 10 par również cieszyło się z błogosławieństwa Bożego.
Ach co to był za ślub ... a ja tam byłem i ... herbatę piłem! |
A ja tam byłem … asida jadłem i herbatę piłem!!!