wtorek, 5 lutego 2019

Ślub w oboozie dla uchodźców, czy to możliwe?


Wielu z Was zastanawia się jak toczy się życie w obozie dla uchodźców w Bidibidi. Większość z nich straciła kogoś najbliższego ze swojej rodziny, straciła czasami dorobek całego życia … ale nie straciła godności bycia człowiekiem, a co więcej bycia dzieckiem Bożym. O tej pięknej godności, o miłości Boga do nas codziennie przypominamy, ale też sami Sudańczycy południowi poszukują jej na nowo. Po traumatycznych przejściach, obdzieraniu z godności widzą nową szansę w Jezusie. 


Ruszyła procesja




Wielu z nich nie miało szansy przygotować się do sakramentów, stąd zaczęliśmy przygotowanie do bierzmowania. W dwóch strefach obozu w Swinga oraz pierwszej strefie Bidibidi prawie 250 młodych ludzi przystąpiło do bierzmowania. W kolejnych dwóch w Abrimajo i Yoyo nastąpi bierzmowanie w maju i we wrześniu i nowe 250 osób przystąpi do tego sakramentu, a ostatnia strefa obejmująca cztery kaplice w Ariwa przystąpi do bierzmowania w następnym roku. Większość młodych w okresie chaosu i wojny domowej, a niekiedy kontynuując naukę w bursach czy internatach, nie miało możliwości przygotowania się do bierzmowania.

 
Bierzmowanie w obozie Bidi Bidi


     
Bierzmowanie w naszym przypadku łączy się również często z możliwością zawarcia związku sakramentalnego w kościele. Tutaj sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Wiele młodych i starszych par ma tylko związki tradycyjne oparte na negocjacjach pomiędzy rodzinami. Niestety te tak zwane małżeństwa tradycyjne nie zawsze w pełni odzwierciedlają relacje partnerskie pomiędzy dwoma osobami i ich rodzinami. Kobieta postrzegana jest jako dobro za które należy zapłacić odpowiednią ilość krów, kóz czy pieniędzy. W zależności od pozycji rodziny, wykształcenia, wychowania i piękna należy odpowiednio zapłacić. Brak odpowiedniego ekwiwalentu obrażałby rodzinę panny młodej. Wiano za żonę jest tak ustalone, iż młody człowiek nie może zapłacić w całości. Powoduje to, iż zapożycza się u wujków i jest w pewien sposób zależny i mocniej powiązany z pozostałymi członkami rodziny. Ponadto, gdy suma w całości nie jest opłacona rodzina panny młodej ma pewien wpływ na decyzję rodzinne w tym … ślub kościelny.

Przystąpienie do bierzmowania przed ślubem



Jak widzicie sytuacja jest skomplikowana i wiele osób nie ma zgody na zawarcie małżeństwa w kościele, bo jeszcze wiano, bo jeszcze dług nie został spłacony. Niestety w niektórych przypadkach, kłótnie pomiędzy rodzinami ciągną się, aż do grobu … a nawet i dłużej. Często nie chcą pochować danej osoby, aż dług nie zostanie spłacony. Problemem jak przerwać tę spiralę tradycyjnych zobowiązań i wprowadzić Jezusa do kultury plemion Sudanu Płd.
Bóg, który nas tak mocno ukochał, że dał nam wolność wyboru. Jeszcze mocniej okazał swoją miłość odkupując nasz zły wybór wobec wyboru podszeptów Szatan i nieposłuszeństwa wobec Boga, poprzez przyjęcie też naszej natury ludzkiej i oddanie się w pełnej miłości za nas na śmierć na krzyżu. Bóg oddał nam siebie, oddał nam swoją miłość, a my za to nie zapłaciliśmy. Jak wobec tego, wobec naszego Stwórcy, dawcy życia i Odkupiciela żądamy wzajemnie opłaty za drugiego człowieka? Kimże my jesteśmy, że zwracamy się o błogosławieństwo do siebie lub innych ludzi, zapominając o dawcy naszego życia i wszystkich naszych talentów? Dlaczego nie idziemy po błogosławieństwo do źródła, do miłości, do Stwórcy? Czy nie chcemy błogosławieństwa dla siebie i swoich dzieci, swojej rodziny?

Wspólne błogosławieństwo




Oczywiście, sytuacja jest bardziej skomplikowana, gdy młodzi są niedojrzali, gdy są zauroczeni i nie poznali się do końca nawzajem lub z jakiś powodów są zmuszani przez rodziny do małżeństwa. Gdy na przykład rodzina potrzebuje pieniędzy na przeżycie, spłatę długów, albo brat młodej dziewczyny stara się ją wydać za mąż, aby sam mieć środki na opłatę swojej przyszłej żony.
Jak widać jesteśmy ludźmi i bardzo często komplikujemy życie sobie, ale także innym. Zaproszenie Jezusa do naszego wspólnego życia powinno być najlepszym rozwiązaniem jeśli małżeństwo dokonuje się w miłości i jest to ciągły wybór.
Konsekwencją wyboru tradycyjnego małżeństwa jest brak możliwości przystępowania do sakramentów, do bycia w szczególny sposób złączonym z Jezusem. Gdy jest to nasz wybór w jakiś sposób z tym żyjemy, często się miotamy, czy tęsknimy do pełnej jedności z Bogiem. Jednakże, gdy rodzina nam zabrania przystąpienia do sakramentu małżeństwa, bo nie spłaciliśmy jeszcze „dowry” okupu za swoją wybrankę i ten związek trwa 20 czy 30 lat, co możemy zrobić?

 
Gotowi do ślubu ... po wielu latach od tradycyjnego kontraktu


Będąc przez 2 tygodnie razem z ludźmi świeckimi z diecezji Arua w Ugandzie na synodzie w sprawie rodziny i jej wspólnego wzrastania w kościele „growing together as family church” , próbowaliśmy odpowiedzieć na te pytania. Już na poprzednich synodach wspominano aby znieść „dowry” lub zamienić na „exchange gift”(wymiana podarków) pomiędzy rodzinami, jak widać nie udało to się w pełni. Niektóre rodziny zwalniają młodych z części obowiązku „dowry” lub płacenie jest kontynuowane po zgodzie na związek sakramentalny w kościele. Te 11 par, które zawarło ślub w naszym obozie Bidibidi miało różną sytuację. Jedna kobieta była muzułmanką, ale od ponad 20 lat żyła w związku z katolikiem. Otrzymała zgodę na chrzest i inne sakramenty łącznie z ślubem … i to był Wielki Dzień dla niej i całej Rodziny, która mogła przystąpić wspólnie do ołtarza Bożego. W tym samym dniu otrzymała wszystkie sakramenty. Prawdziwe cuda się działy    ale to nie koniec!!!

 Komunia dla małżonków pod dwiema postaciami

Gdy 31 stycznia w dzień patrona kaplicy św. Jana Bosco czekaliśmy na jedną parę, która nie dotarła do kaplicy zonalnej w Bidibidi, ku naszemu zaskoczeniu dowiedzieliśmy się, że pan młody został uwięziony przez rodzinę panny młodej, a właściwie jej brata, który się domagał spłaty wiana. Chcieliśmy więc zaczynać ceremonię bez nich, a tu pojawiła się kolejna niespodzianka. Siostra Trie z Indonezji przyszła i mówi „Ojcze, ojcze ale tu jest jeszcze dodatkowa para, która chce przystąpić do ślubu!” Co więcej ustawiła się już w procesji do kościoła. Okazało się że jest to para z plemienia Nuer, która pojawiła się dwa dni wcześniej i pomimo wytłumaczenia, iż nie otrzymali jeszcze odpowiedniego przygotowania i nie zostali wpisani na listę chcieli koniecznie od razu ślub, bo mężczyzna wracał do Sudanu Płd. W końcu udało się ich przekonać, że jeszcze ich czas nie nadszedł i potrzebują głębszego przygotowania.
Gdy wchodziliśmy do kościoła po jakimś czasie zaczęły rozbrzmiewać odgłosy radości … okazało się, że Pan Młody został uwolniony i może przystąpić do ślubu!!!

 
Jest ślub i radość .. udało się pomimo, że rodzina panny młodej jeszcze w dniu ślubu negocjowała zapłatę wiana


 Niesamowite … a w dodatku nastąpiło małe zamieszanie z bierzmowanymi, bo niektórzy powiesili sobie kartki z imionami na szyi, a niektórzy mieli w ręce i myśleli jak tu zorganizować sznurek … na szczęście uspokoiłem ich, iż bierzmowanie będzie również ważne bez tego sznurka … tylko mieli pamiętać o imieniu świętego. Jak widzicie trochę nowych niespodzianek było. Ale wszystko zakończyło się szczęśliwie, czyli „happy endem”. Viola i Moses wpadli sobie w objęcia …


 
Wspólne zdjęcie wszystkich par małżeńskich z biskupem diecezji Arua w Swinga na terenie obozu Bidbidi

 ... a pozostałe 10 par również cieszyło się z błogosławieństwa Bożego. 



Ach co to był za ślub ... a ja tam byłem i ... herbatę piłem!

A ja tam byłem … asida jadłem i herbatę piłem!!!