Bidibidi, 06 stycznia 2020r., Święto Trzech Króli.
W tym roku udało się nam zorganizować marsz „trzech króli” w strefie Swinga na terenie naszego obozu. Nasze przygotowania rozpoczęły się w kaplicy św. Bakhity, a były związane z dodaniem paru blach na dachu (jeszcze trochę ich brakuje), odnowienia podłogi (świeża glina), czy dodanie prostej dekoracji.
W tym roku udało się nam zorganizować marsz „trzech króli” w strefie Swinga na terenie naszego obozu. Nasze przygotowania rozpoczęły się w kaplicy św. Bakhity, a były związane z dodaniem paru blach na dachu (jeszcze trochę ich brakuje), odnowienia podłogi (świeża glina), czy dodanie prostej dekoracji.
Przygotowanie dekoracji |
W
przygotowaniach brała też udział druga kaplica Maryi Pomocy Chrześcijan
oddalona o niecałą godzinę dobrego marszu. U św. Bakhity, która jest patronką
Sudanu Płd., mieliśmy pierwszą część naszych obchodów. Dzieci z pobliskich
kaplic św. Franciszka i św. Daniela Comboniego, jak również Maryi Pomocy
Chrześcijan dotarły nieco wcześniej na miejsce i zjadły śniadanie (porridge).
Ku naszemu zaskoczeniu dotarła też niewielka grupka dzieci z sąsiedniej strefy
Bidibidi. Nasze siostry zajęły się wystrojem ołtarza, a niesamowitą furorę
zrobiły flagi, w kolorach pięciu kontynentów. Materiał udało nam się kupić na
rynku w Yumbe, a flagi miały końcówki od mioteł. Siostra Francesca przeszyła je, aby można je
było założyć na patyki. Dodatkowo pojawiła się gwiazda, korony dla trzech króli
oraz ubrania dla nich i Maryi.
Gwiazda, królowie i flagi misyjne 5 kontynentów |
W takiej procesji, uzupełnionej kadzidłem z turyfikatorem i ministrantami,
tancerzami oraz mamami z Akcji Katolickiej udaliśmy się do ołtarza. Najpierw
Mayja, która niosła małego Jezusa w żłóbku oddała hołd razem z trzema królami,
a następnie rozpoczęliśmy Eucharystię razem z powiewającymi flagami ze
wszystkich kontynentów.
Łączyliśmy się w radości z „małymi misjonarzami” z
całego świata. Nasza msza święta, w szczególności eksplodowała radością podczas
„chwały na wysokości Bogu”, gdzie głosy małych uchodźców łączyły się z
anielskimi, ale także w czasie śpiewania święty, święty
(hosanna, hosanna). Częścią homilii Objawienia Pańskiego, była prezentacja
przez dzieci historii miłości Boga do człowieka. Historii stworzenia, gdzie
człowiek postanowił nie słuchać głosu Boga, Słowa Bożego, ze wszystkimi
konsekwencjami. Na szczęście Bóg w swojej nieskończonym miłosierdziu dla nas,
przygotował ponowny plan zjednoczenia nas w Jezusie Chrystusie.
Tego planu nie doświadczyliśmy w kaplicy św. Bakhity, w końcu oczekiwanie
na wypełnienie Słowa Bożego zapowiadanego przez proroków zajęło parę tysięcy
lat … nam zajęło nieco krócej, bo kolejne przedstawienia biblijne mieliśmy po zakończeniu procesji
trzech króli, a właściwie procesji „wszystkich małych misjonarzy” z kaplicy
Bakhity do Maryi Pomocy Chrześcijan. Zajęło to nam niecałą godzinę, ale przy
wspólnym śpiewie i radości wspólnego marszu z Jezusem, tego nie odczuliśmy
pomimo słońca, które nam towarzyszyło. Mieliśmy również z sobą na przodzie
gwiazdę, która wskazywała drogę nam i trzem królom. Pomimo, że było ponad 500
dzieci, jeszcze inne przyłączały się po drodze. Nasze wspólne śpiewanie, marsz
i zabawa, były równocześnie wyrazem modlitwy i świadectwa naszej wiary. Miło
było zobaczyć towarzyszących nam rodziców, czy dorosłych machających nam z
drogi. Przenośny głośnik, który sprawdził się na pielgrzymce również i dziś był
bardzo przydatny, a wuwuzele i trzepoczące flagi dodawały kolorytu naszego
marszu.
Po dotarciu na miejsce miał czekać na nas posiłek … Bożonarodzeniowy
obiadek ( i z kozą i z krową, którego mięsa uchodźcy nie mają na co dzień … a
właśnie te dni też kojarzyły się dzieciom z lepszym jedzeniem, jak kiedyś nam z
szyneczką czy parówkami). Jak to jednak
bywa posiłek się opóźniał, w związku z tym mieliśmy kolejną scenę biblijną ze
Zwiastowania …. gdzie wreszcie wypełniała się obietnica przed tysięcy lat,
zjednoczenia na nowo Boga z człowiekiem. Dzieci były bardzo kreatywne w
przedstawieniu kolejnej sceny z pastuszkami i aniołem, a inne dzieci udawały
owce … było dużo radości … ale jak posiłku nie było
tak nie było … ale to czas afrykański!
W między czasie odmówiliśmy „Anioł
Pański” i trzy tajemnice różańca w różnych zestawieniach dwóch chłopców, dwie
dziewczynki, chłopiec i dziewczynka z różnych kaplic. Powoli jednak po solidnym
marszu i czasie spędzonym razem od rana … zaczęło nam burczeć w brzuchuJ i już kolejna tajemnica szła nam gorzej.
Powiedziano nam, że już posiłek jest gotowy, pomodliliśmy się przed jedzeniem …
a tu nic. W końcu ostatnia scenka z trzema królami w pięknych koronach i … żywym dzieciątkiem i świętą rodziną … i
wreszcie tak oczekiwany przez dzieci dobry posiłek, którego nie mają na co
dzień.
Nawet towarzyszący nam katechiści mówili nam, że to … prawdziwe Boże
Narodzenie. Po posiłku zrobiła się już 15.00 i już bez skręcania w żołądku
dzieci odśpiewały koronkę do Miłosierdzia Bożego …. a potem małe co nieco (czyli
lizaki) i w ramach podziękowania za piękne prezentacje dzieci otrzymały lampki
solarne do każdej kaplicy. Bardzo się cieszę, iż wspólnie z siostrą Francescą
(z Włoszakowic) i siostrą
Dorotheą (z Indonezji, z Timoru)
z Waszą pomocą, ze wsparciem Fundacji Orszaku Trzech Króli oraz przede wszystkim Bożą pomocą udało się zorganizować ten piękny
dzień. Życzę również Wam moi Przyjaciele, Bożej Miłości i Radości, która z
Bożym błogosławieństwem niech wypełnia Wasze domy.
C+M+B Christus
Mansionem Benedicat
o. Andrzej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz