niedziela, 6 stycznia 2019

Trzej królowie z Bidibidi


Bidibidi, 06 Stycznia 2019 Święto Trzech Króli

Moi Drodzy Przyjaciele;
Bardzo się cieszę, że dzisiaj w święto Objawienia Pańskiego możemy się z Wami łączyć z dalekiego, chociaż bliskiemu Waszemu sercu miejsca uchodźców z Sudanu Płd., na terenie obozu w północnej Ugandzie. Dzięki Wam Poznań mógł się połączyć w tym pięknym dniu z Bidibidi.
W święto Trzech Króli byłem razem z siostrą Francescą w kaplicy św. Bakhity w strefie Swinga, a moi  pozostali werbistowscy współbracia wraz z siostrami świętowali tę uroczystość w kaplicach św. Franciszka, Daniela Comboniego i Maryi Matki Pocieszycielki.

Ojciec Andrzej odprawia Mszę Świętą w kaplicy św. Bakhity

 Pomimo, że Sudańczycy czy Ugandyjczycy nie mają tradycji Trzech Króli dzięki inicjatywie Sr. Franceski udało się wykonać gwiazdę, reprezentującą kolory misyjne wszystkich kontynentów, bo przecież każdy z nas w momencie chrztu jest namaszczony olejem świętym i uczestniczy w misji prorockiej, kapłańskiej i królewskiej Chrystusa. Właśnie króla i Mesjasza, który się narodził ponad 2000 lat temu, ale cały czas czeka na narodzenie w naszych sercach, rodzinach, w Poznaniu i w Sudanie Południowym. 

S. Francesca z dziećmi z Bidibidi i gwiazdą

 Nie sformowaliśmy całego orszaku Trzech Króli, który by mógł przejść przez obóz, ale w naszej procesji mieliśmy gwiazdę betlejemską, za którą podążali trzej królowie, a właściwie dwaj królowie i jedna królewna, bo dwóch chłopców i jedna dziewczynka, reprezentujący wszystkie plemiona Sudanu Płd., a zarazem wszystkie narody przychodzące do Jezusa. Za nimi ministranci ze świecami symbolizującymi światło Jezusa. Gwiazda przyprowadziła mędrców ze Wschodu. Dzisiaj zamiast naukowych ksiąg możemy wziąć do ręki Słowo Boże, które naprowadza nas na Jezusa, z którym możemy się dzisiaj spotkać.


 
Zgodnie z tradycją był  to Cacper, Melchior i Baltazar, ale tak naprawdę to są trzy pierwsze litery od imion królów C+M+B, które były są wpisywane kredą na drzwiach naszych domów. Są to litery od słów błogosławieństwa naszych domów po łacinie Christus Mansionem Benedicat, co oznacza błogosławieństwo Chrystusa dla naszego domu, naszej rodziny. Z jednej strony idziemy nawiedzić Jezusa i św. Rodzinę jak trzej królowie, a tak naprawdę to Jezus przychodzi do naszych rodzin z błogosławieństwem.


Dzisiaj w czasie naszego orszaku trzech króli mieliśmy Lemiego, Isaaca i Susan, którzy reprezentowali  nas wszystkich. 




Gwiazda betlejemska, czy gwiazda misyjna to „światło, które oświeca każdego człowieka, który na świat przychodzi”. My dzisiaj jesteśmy „czwartym królem”, który może przynieść swój dar serca do Jezusa. Mamy piękne kolędy, ale to pieśń naszego serca, naszego życia łączy się dziś z innymi również naszymi braćmi i siostrami z Sudanu Płd. i za to Wam bardzo dziękuję.
Niech Boże błogosławieństwo, które wypisujemy na drzwiach naszych domów, wyryje się mocno w naszych sercach i rodzinach.
Radujmy się z Trzema Królami, iż znaleźliśmy Jezusa!
Połączony z Wami na wspólnym kolędowaniu i modlitwie,
o. Andrzej

wtorek, 1 stycznia 2019

Orszak Trzech Króli i Boże Narodzenie


Bidibidi, Uganda, Nowy Rok 2019.        

Drodzy Przyjaciele;

Serdecznie pozdrawiam z obozu dla uchodźców z Sudanu Południowego w Bidibidi w Ugandzie. Jest to największy obóz liczący prawie 300.000 ludzi, czyli ponad połowę ludności Poznania.

Chciałbym się z Wami podzielić przeżywaniem Bożego Narodzenia i Nowego Roku w tymże miejscu.
Młodzi z dziećmi, którzy stanowią ponad 60% populacji obozu przygotowywali pieśni i tańce. Może nie były to chóry anielskie, ale mamy nadzieję, iż łączyliśmy się z nimi śpiewając wspólnie „Gloria” i pieśni Bożonarodzeniowe. Mali misjonarze „holy childhood” z papieskich dzieł misyjnych dzieci przygotowywały piosenki, tańce, a w niektórych miejscach scenki z narodzenia Pana Jezusa i życia św. Rodziny.

 
Mali misjonarze

 Najzabawniejsza scenka została przedstawiona w kaplicy Piotra i Pawła, gdzie dzieci z plemienia Nuer prezentowały scenkę … nawet z odgłosami osiołka biegającego po kaplicy (tym razem to było jedno z dzieci, gdyż w obozie raczej nie mają własnych osiołków czy krów). Prezentowane „jasełka” w szczególności w okresie Bożego Narodzenia i Nowego Roku pozwalają na chwile zapomnieć uchodźcom o codziennych problemach z wojenną traumą i zmaganiem z żywnością, z chorobami, brakiem możliwości wykonywania zawodu (brak ziemi i tylko miejsce na chatkę) czy edukacją.
W Sudanie Południowym większość rodzin starała się mieć specjalne jedzenie na święta. Udawało się to poprzez całoroczne oszczędności, które pozwalały na zjedzenie kozy w czasie Bożego Narodzenia czy Nowego Roku. Niestety obecnie na terenie obozu w Bidibidi większość takiej możliwości nie miała. Dodatkowo w niektórych miejscach pojawiły się problemy z comiesięczną dystrybucją żywności lub koniecznością przetransportowania jej (na własnych plecach lub raczej głowach) z odległych miejsc. W przypadku wynajęcia roweru lub motoru, część tej żywności musiała być zużyta na opłacenie transportu. Dodatkowo dochodziły problemy z chorobami takimi jak tyfus czy malaria.
W niektórych miejscach kobiety i dziewczyny szyją gwiazdy betlejemskie wypełnione wszelkimi niepotrzebnymi skrawkami materiałów. Te piękne gwiazdy mogą zawisnąć w domu lub w kościele. W poprzednich latach na terenie Sudanu Płd. niektóre mamy  piekły ciasto na wzór pierników, ale niestety  nie było to widoczne w tym roku na terenie obozu. Jednakże jedna z rodzin wypiekła chleb, z którym się dzieliła z innymi.



Świąteczne pierniki


W czasie obchodów wigilii Bożego Narodzenia w kaplicy Matki Bożej w Swinga (jedna z 5 stref na terenie obozu Bidibidi), udaliśmy się z uroczystą procesją pod ołtarz. Nie mieliśmy ze sobą figurki Bożego Dzieciątka, ale mamy, które przyniosły dzieci do chrztu przypominały nam o obecności „małego dzieciątka”, a nowo ochrzczone dzieci dołączyły do Jezusa jako nowe Dzieci Boże.

W Boże Narodzenie zamiast figurki dzieciątka Jezus, mamy przynoszą własne dzieci aby ofiarować je Jezusowi w czasie chrztu


  Śniegu i choinki oraz specjalnych prezentów nie ma, ale przez to jesteśmy bliżej faktycznych narodzin Jezusa w stajence betlejemskiej. W Sudanie Płd. udało się znaleźć parę liści bananowca, aby oddać nastrój tego dnia, a w tym roku odbyło się to w bardziej naturalny sposób z obecności małych dzieci i mam. Oczywiście każdy z nas jak pastuszkowie, czy trzej królowie przynosił swoje dary, ale w tym dniu najważniejsza była otwartość serca i gotowość wybaczenia ran wojennych czy rodzinnych.
Najpiękniejszym momentem było zobaczenie uśmiechów mam i dzieci. W tym dniu pojawiło się wiele dzieci, a przy 500 dzieciach w kaplicy trudno o dystrybucję wystarczającej ilości cukierków czy ciastek. W każdym razie dla wszystkich starczyło, choć niewiele czasami po 1-2 cukierki jednocześnie w 4 kaplicach dziennie od 24 do 26 grudnia i w Nowy Rok 2019. W drugi dzień świąt (św. Szczepana) nie jest uroczyście obchodzony, pomimo to nieco mniejsza grupa ludzi dotarła do kościoła. Mamy 30 kaplic, a tylko 4 kapłanów, staramy się jednakże dotrzeć w tych dniach do największej ilości osób rozsianych na terenie całego obozu Bidibidi. Kościół nie jest tu tylko miejscem modlitwy, ale też spotkań, organizowania się i różnorakiej aktywności.
W Nowym 2019 Roku będąc w kaplicy Matki Bożej (Bogurodzicy) w Kado (w strefie Abirimajo) znowu dzieliliśmy radość z innymi. 

o. Andrzej w kaplicy Bogurodzicy na terenie obozu Bidibidi

 W tym dniu szczególnie były widoczne dzieci, które przyszły z jeszcze mniejszymi siostrzyczkami i braciszkami. 

Rodzeństwo


Jeden chłopiec długo wpatrywał się w Jezusa na krzyżu. Zastanawiałem się co ujrzał i co chce nam dzisiaj Jezus powiedzieć w swoim cierpieniu z krzyża, a może w cierpieniu i potrzebach uchodźców z Bidibidi, gdy Jezus mówi do nas byłem głodny, spragniony, chory, bez dachu nad głową (Mt 25, 34-40). To pragnienie jest również duchowe, obecności drugiego człowieka i solidarności z drugim człowiekiem. 

 
Chłopczyk wpatrujący się w cierpiącego Jezusa na krzyżu

Przypominają mi się czasy z dzieciństwa, gdy w stanie wojennym docierały odzież i żywność z różnych stron świata do Polski, a jednego dnia dotarł również indyk do wielu wielodzietnych rodzin w naszej parafii. Przywoziliśmy te indyki z bratem, jako ministranci,  na sankach. Była to wielka radość zobaczyć wiele uśmiechniętych twarzy, a jaką radość „królewski dar serca” my możemy ofiarować? Ten dar zależy od Ciebie, a chcemy go głównie w tym roku skierować do dzieci, do małych misjonarzy z „holy childhood”.
W Nowy Rok w tej samej kaplicy Bogurodzicy w Kado można było zobaczyć też drugiego chłopca, który chciał ofiarować swoje świąteczne okulary słoneczne Matce Bożej, bo było wielkie słońce w kaplicy, a figurka Matki Bożej z Jezusem była wystawiona na promienie słoneczne. Może to był mały, radosny gest, ale pochodził z serca i to jest najważniejsze.

 
Chłopiec próbujący ofiarować okulary przeciwsłoneczne Matce Bożej

 Nie ma u nas pięknej tradycji „trzech króli”, którzy przychodzą do Jezusa, ale Ci prości „pastuszkowie”, którzy przychodzą z Bidibidi czy innych miejsc, potrzebują również mędrców. Trzej królowie złożyli dary Świętej Rodzinie i być może również dzięki nim Maryja, Józef i Jezus mogli uciec z okupowanej Palestyny do Egiptu.
Cieszę się, że orszak Trzech Króli już wyrusza z Poznania do Bidibidi, z Polski do Ugandy. 





Nie jest to pierwsza taka podróż, gdyż przed nami odbyła ją dr Wanda Błeńska „poznanianka stulecia”, która służyła ludziom chorym na trąd w Ugandzie przez 43 lata. Polacy uciekający i powracający ze Wschodu, również znaleźli swoje miejsce w Ugandzie w obozach dla uchodźców. Były to w szczególności osierocone dzieci z Syberii i Kresów Wschodnich, które utraciły swoich rodziców w czasie II wojny światowej.

 
Koja- Uganda (osiedle dla polskich uchodźców)- zdj. Fundacja Dzieci Afryki

Niech piękna tradycja Trzech Króli towarzyszy błogosławieństwu naszych domów i rodzin, rozszerzając się również na ziemię Sudanu Płd. i Ugandy, a Boży pokój pozwoli przemienić ludzkie serca, aby każdy mógł mieszkać w swojej ukochanej ojczyźnie na wzór św. Rodziny z Nazaretu.


W modlitwie i z błogosławieństwem na Nowy 2019 Rok,

o.Andrzej Dzida, SVD