piątek, 17 stycznia 2020

Dni Młodych w Bidibidi


Bidibidi, 17 stycznia 2020r.
Kolejny tydzień w naszym obozie upłynął na spotkaniach z młodzieżą. Jeszcze w niedzielę Chrztu Pańskiego świętowaliśmy z naszymi uchodźcami zwieńczenie okresu Bożego Narodzenia. W tym dniu w kaplicy John Bosco mieliśmy kolejne 33 chrzty … w końcu nie ma jak to świętować Chrzest Pański z chrztem  dzieci …. z jednoczesnym wezwaniem do nawrócenia dla nas. Dodatkowo dwie wdowy po długim okresie oczekiwania (w małżeństwie tradycyjnym) radowały się z pełnego zjednoczenia z Jezusem w komunii. Joy i Esther czekały na ten moment prawie 30 lat i było widać u nich wielką radość. Joy nawet na ten moment zmieniła swoje ubranie na białe, które przygotowała sobie wcześniej, z jednoczesnym zamiarem dołączenia do Akcji Katolickiej. Patrząc na te przygotowania i promieniującą na twarzy radość …. co tam radość na twarzy … ale widząc Joy podskakującą ( z jej punktu widzenia tańczącą) i wyśpiewującą … i nam udzielała się jej radość i przypominała nam o darze komunii z Jezusem, z możliwości zjednoczenia z nim. Może nie zawsze widoczne są w nas te objawy wewnętrznej radości, czy „kwitnących ogrodów” w naszym sercu. A przecież jak te nowo ochrzczone dzieci zostaliśmy namaszczeni olejkiem radości jako królowie (książęta i księżniczki), prorocy i kapłani w Jezusie. Niesamowite … a jednak do tego przywykliśmy … i nie skaczemy z radości … a może i szkoda. Oczywiście chrzty odbyły się też w innych kaplicach do których dotarli kapłani.
W poniedziałek 13 stycznia rozpoczęliśmy Bidibidi Youth Days (może nie światowe … ale dni młodzieży w naszym obozie Bidibidi,  gdzie samej młodzieży i dzieci poniżej 18 roku jest prawie 210.000). Niestety nie wszystkie kaplice dotarły do Swingi (2 strefa) ze względu na odległości pomiędzy poszczególnymi strefami. Jednakże bardzo się cieszyliśmy, że byli reprezentanci ze wszystkich pięciu stref i prawie połowy ze wszystkich kaplic. Młodzież dochodziła z poszczególnych kaplic już od niedzielnego popołudnia, aby od poniedziałku rozpocząć festiwal piosenki.

Zwycięski chór

 Każdy z chórów przygotował 4 pieśni, a dodatkowo był konkurs przedstawień teatralnych. 

Przedstawienie z okazji dnia św. Arnolda
Cały dzień był wypełniony. Młodzież cieszyła się również bycia z sobą. Ponadto była okazja do zjedzenia czegoś lepszego …. krowa już się pasła w pobliżu kaplicy (ale jeszcze to nie był jej czas … aż do dnia św. Arnolda Janssena), a także tworzenia czegoś razem. 

Dni Młodych i nieco starszych ... w dniu św. Arnolda
 W kolejnym dniu wraz z  o. Wojtkiem Pawłowskim, odpowiedzialnym za młodzież oraz siostrą There przeżywaliśmy Vocation Day (dzień rozpoznania naszego powołania, planu kochającego Boga dla nas). Pierwsza część dotyczyła wsłuchania się w głos Boga, który daje nam do wykonania pewne zadanie na ziemi. Odpowiedź na Jego Miłość zawsze poparta jest Jego obecnością, znakami i słowami …. Nie bój się, Ja jestem z tobą. Od zrozumienia powołania do małżeństwa i rodziny z Bożym błogosławieństwem, przy zawierzeniu Stwórcy a nie własnym siłom (od Adama i Ewy przez Tobiasza i Sarę, aż do św. Rodziny). Przykłady różnych powołań Abrahama, Mojżesza, Dawida, Eliasza przybliżały nas do powołań apostołów i uczniów. Jakie jest moje powołanie? Jak mogę pójść za Jezusem? Co dla mnie przygotował? Jak mogę zrealizować swoje powołanie w rodzinie? Takie i inne pytania towarzyszyły nam w ciągu dnia. Oczywiście nie mogło zabraknąć aktywnego śpiewania połączonego z wykonywaniem  gestów czy kroków. Prym w tym wiodła sr. There z Indonezji, która również podzieliła się swoim świadectwem. 

Przygotowania do procesji o. Andrzej i Wojciech


Była również koronka do Miłosierdzia Bożego, ale to co najbardziej przykuło uwagę młodzieży był film o życiu św. Augustyna. Z jednej strony nie w pełni szczęśliwa rodzina, poszukujący prawdy i gubiący się na drodze Augustyn, a z drugiej strony miłująca i modląca się matka. Przykład świętego wskazujący, że każdy ma szanse się zmienić i moc cierpliwej miłości i modlitwy. Był też czas na pytania i odpowiedzi … i to przez półtora godziny. I tak minął młodzieży dzień drugi.



Dopełnienie nastąpiło w trzecim dniu, dniu święta naszego patrona św. Arnolda Janssena. Kolejny konkurs dla młodzieży na to co zapamiętali z kolejnych spotkań dotyczących Słowa Bożego, sakramentów, historii kościoła i życia św. Arnolda. Pytania były trudne, ale byliśmy pod wrażeniem ich wiedzy. 

Jury ocenia odpowiedzi na pytania konkursowe

Pierwsze trzy miejsca to odpowiednio 36, 35, 34 punkty na 40 możliwych, a co za tym idzie musimy przygotować dla nich zestawy bębnów i jeszcze trzeba będzie je sprowadzić. Ale było warto …. Cieszyliśmy się z Wojtkiem, że owoce seminariów i spotkań są już widoczne … a wiedza często większa w tym zakresie od katechistów. Cóż nam pozostało teraz trzeba się zająć katechistami! Przez następne dwa tygodnie będą mieli swoje spotkania i warsztaty.
W tym dniu również nastąpiło dokończenie filmu. Młodzież przystępowała też do sakramentu pojednania, a następnie rozpoczęliśmy mszę świętą, gdzie o. Wojciech Pawłowski był głównym celebrantem, a ja w czasie homilii przybliżyłem sylwetkę św. Arnolda jako człowieka wiary i zaufania, który niczego się nie bał. 

 
Werbiści z o. Arnoldem w Bidibidi
Jak ważne jest rozeznanie tego co jest najlepsze dla nas, a przez to dla innych było bardzo widoczne w życiu naszego założyciela. Od małego, w wielodzietnej rodzinie, podobnej jak dzisiaj w obozie (10 dzieci), mały Arnold wzrastał w słuchiwaniu się w Słowo Boże i modlitwie różańcowej. Niesamowite jak Prolog z ewangelii św. Jana (Jn 1:1-18) czytany w rodzinie co niedzielę, ukształtował całe życie św. Arnolda, łącznie z założeniem Zgromadzenia Słowa Bożego (werbistów). A co nas kształtowało i kształtuje? Jaka jest obecność Słowa Bożego w naszym życiu? Gdy św. Arnold rozpoznał iż taka jest wola Boża nie cofał się przed niczym. Nie bał się, że ma ograniczone umiejętności, czy środki pieniężne, czy ludzi będących u jego boku. Nie patrzał na niesprzyjające okoliczności jak Kulturkampf (jak walka z kulturą czy religią), nie bał się po paru latach wysłać dwóch pierwszych misjonarzy do Chin, chociaż przy nim była tylko garstka ludzi. 

Modlitwa z tancerzami i ministrantami po Mszy św.

 Dzisiaj Rodzina Arnoldowa liczy 9400 dzieci (6000 misjonarzy, 3000 sióstr misjonarek, 400 sióstr klauzurowych) … ale czy tylko? Nie, prawdziwa Rodzina Arnoldowa to wszyscy ludzie pociągnięci przykładem św. Arnolda Janssena, Bożego zapaleńca, którzy w jakiś sposób  związani są z misjonarzami i misjonarkami na całym świecie. W naszym obozie jest 4 kapłanów i 7 sióstr, ale jesteśmy z ludźmi z obozu liczącego 300.000 ludzi. Możemy teraz sobie wyobrazić rzeszę 9,400 sióstr, braci i kapłanów, którzy docierają do 83 krajów w przypadku werbistów i 53 krajów w przypadku sióstr służebnic Ducha Świętego. W takim razie ile milionów liczy Rodzina Arnoldowa … ile braci i sióstr mamy w tej Naszej Rodzinie. Drogi czytelniku i Ty w niej jesteś …. a bez Ciebie to dzieło św. Arnolda … a właściwie Boże nie byłoby możliwe. Bardzo Ci dziękuję za Twój czas, modlitwę i wsparcie. Chciałbym, żebyś również Ty się z tego radował …. może podśpiewując, skakając, tańcząc jak to robiła Joy i młodzież …. a może w wiadomy Ci tylko sposób, w głębi Twojego serca. Bez Ciebie ten świat nie byłby aż tak piękny, czegoś by brakowało … dobrze że jesteś i co by to było gdyby Cię nie byłoJ. Dziękuję Ci, iż jesteś w Naszej Rodzinie Arnoldowej;
Z błogosławieństwem i w miłości Słowa Bożego,
O. Andrzej Dzida, SVD





środa, 8 stycznia 2020

Trzej Królowie z Bidibidi.


Bidibidi, 06 stycznia 2020r., Święto Trzech Króli.


W tym roku udało się nam zorganizować marsz „trzech króli” w strefie Swinga na terenie naszego obozu. Nasze przygotowania rozpoczęły się w kaplicy św. Bakhity, a były związane z dodaniem paru blach na dachu (jeszcze trochę ich brakuje), odnowienia podłogi (świeża glina), czy dodanie prostej dekoracji.

 
Przygotowanie podłogi w kaplicy











Przygotowanie dekoracji

 W przygotowaniach brała też udział druga kaplica Maryi Pomocy Chrześcijan oddalona o niecałą godzinę dobrego marszu. U św. Bakhity, która jest patronką Sudanu Płd., mieliśmy pierwszą część naszych obchodów. Dzieci z pobliskich kaplic św. Franciszka i św. Daniela Comboniego, jak również Maryi Pomocy Chrześcijan dotarły nieco wcześniej na miejsce i zjadły śniadanie (porridge). Ku naszemu zaskoczeniu dotarła też niewielka grupka dzieci z sąsiedniej strefy Bidibidi. Nasze siostry zajęły się wystrojem ołtarza, a niesamowitą furorę zrobiły flagi, w kolorach pięciu kontynentów. Materiał udało nam się kupić na rynku w Yumbe, a flagi miały końcówki od mioteł. Siostra Francesca przeszyła je, aby można je było założyć na patyki. Dodatkowo pojawiła się gwiazda, korony dla trzech króli oraz ubrania dla nich i Maryi.


Gwiazda, królowie i flagi misyjne 5 kontynentów

W takiej procesji, uzupełnionej kadzidłem z turyfikatorem i ministrantami, tancerzami oraz mamami z Akcji Katolickiej udaliśmy się do ołtarza. Najpierw Mayja, która niosła małego Jezusa w żłóbku oddała hołd razem z trzema królami, a następnie rozpoczęliśmy Eucharystię razem z powiewającymi flagami ze wszystkich kontynentów.




Łączyliśmy się w radości z „małymi misjonarzami” z całego świata. Nasza msza święta, w szczególności eksplodowała radością podczas „chwały na wysokości Bogu”, gdzie głosy małych uchodźców łączyły się z anielskimi, ale także w czasie śpiewania święty, święty (hosanna, hosanna). Częścią homilii Objawienia Pańskiego, była prezentacja przez dzieci historii miłości Boga do człowieka. Historii stworzenia, gdzie człowiek postanowił nie słuchać głosu Boga, Słowa Bożego, ze wszystkimi konsekwencjami. Na szczęście Bóg w swojej nieskończonym miłosierdziu dla nas, przygotował ponowny plan zjednoczenia nas w Jezusie Chrystusie.


 
Dzieci Misyjne

Tego planu nie doświadczyliśmy w kaplicy św. Bakhity, w końcu oczekiwanie na wypełnienie Słowa Bożego zapowiadanego przez proroków zajęło parę tysięcy lat … nam zajęło nieco krócej, bo kolejne przedstawienia biblijne mieliśmy po zakończeniu procesji trzech króli, a właściwie procesji „wszystkich małych misjonarzy” z kaplicy Bakhity do Maryi Pomocy Chrześcijan. Zajęło to nam niecałą godzinę, ale przy wspólnym śpiewie i radości wspólnego marszu z Jezusem, tego nie odczuliśmy pomimo słońca, które nam towarzyszyło. Mieliśmy również z sobą na przodzie gwiazdę, która wskazywała drogę nam i trzem królom. Pomimo, że było ponad 500 dzieci, jeszcze inne przyłączały się po drodze. Nasze wspólne śpiewanie, marsz i zabawa, były równocześnie wyrazem modlitwy i świadectwa naszej wiary. Miło było zobaczyć towarzyszących nam rodziców, czy dorosłych machających nam z drogi. Przenośny głośnik, który sprawdził się na pielgrzymce również i dziś był bardzo przydatny, a wuwuzele i trzepoczące flagi dodawały kolorytu naszego marszu.





Po dotarciu na miejsce miał czekać na nas posiłek … Bożonarodzeniowy obiadek ( i z kozą i z krową, którego mięsa uchodźcy nie mają na co dzień … a właśnie te dni też kojarzyły się dzieciom z lepszym jedzeniem, jak kiedyś nam z szyneczką czy parówkami). Jak to jednak bywa posiłek się opóźniał, w związku z tym mieliśmy kolejną scenę biblijną ze Zwiastowania …. gdzie wreszcie wypełniała się obietnica przed tysięcy lat, zjednoczenia na nowo Boga z człowiekiem. Dzieci były bardzo kreatywne w przedstawieniu kolejnej sceny z pastuszkami i aniołem, a inne dzieci udawały owce … było dużo radości … ale jak posiłku nie było tak nie było … ale to czas afrykański!

 
Dzieci udające owieczki

 W między czasie odmówiliśmy „Anioł Pański” i trzy tajemnice różańca w różnych zestawieniach dwóch chłopców, dwie dziewczynki, chłopiec i dziewczynka z różnych kaplic. Powoli jednak po solidnym marszu i czasie spędzonym razem od rana … zaczęło nam burczeć w brzuchuJ i już kolejna tajemnica szła nam gorzej. Powiedziano nam, że już posiłek jest gotowy, pomodliliśmy się przed jedzeniem … a tu nic. W końcu ostatnia scenka z trzema królami w pięknych koronach i  … żywym dzieciątkiem i świętą rodziną … i wreszcie tak oczekiwany przez dzieci dobry posiłek, którego nie mają na co dzień. 




Nawet towarzyszący nam katechiści mówili nam, że to … prawdziwe Boże Narodzenie. Po posiłku zrobiła się już 15.00 i już bez skręcania w żołądku dzieci odśpiewały koronkę do Miłosierdzia Bożego …. a potem małe co nieco (czyli lizaki) i w ramach podziękowania za piękne prezentacje dzieci otrzymały lampki solarne do każdej kaplicy. Bardzo się cieszę, iż wspólnie z siostrą Francescą (z Włoszakowic) i siostrą Dorotheą (z Indonezji, z Timoru)

 
s Francesca z s. Dorotheą
z Waszą pomocą, ze wsparciem Fundacji Orszaku Trzech Króli oraz przede wszystkim Bożą pomocą udało się zorganizować ten piękny dzień. Życzę również Wam moi Przyjaciele, Bożej Miłości i Radości, która z Bożym błogosławieństwem niech wypełnia Wasze domy.

C+M+B Christus Mansionem Benedicat
o. Andrzej