czwartek, 6 sierpnia 2020

Misja z Chrystusem ale wciąż z koronawirusem.

Bidibidi, 09 sierpnia 2020r.

Misja z Chrystusem ale wciąż z koronawirusem.

Moi drodzy w tym roku miałem spędzić wakacje w pięknym kraju … szczególnie pięknym i kochanym .. gdy się jest trochę poza nim. To już 15 lat, gdy najpierw studiowałem za granicą, aby potem odbyć 3-letnie doświadczenie misyjne w Togo i na Madagaskarze.

W drodze do kolejnej stacji misyjnej (Madagaskar)
 

Po tym czasie kolejna pielgrzymka misyjna tym razem z Sudańczykami Południowym w ich nowo powstałym kraju, dalej przez Egipt, aby teraz być z Nimi na uchodźstwie w Ugandzie. 

 

 

Sudan Południowy- Egipt- Uganda

 

Niezwykłe i pełne niesamowitych wydarzeń 15 lat. Zdarzenia radosne i budujące, ale także bolesne i smutne jak podpalenia, wojny czy choroby. W tym wszystkim jednak widoczna jest Boża miłość i miłosierdzie,  w takich momentach szczególnie objawiła się wielka moc modlitwy i dobroci ludzi płynąca ze wszystkich stron. Dziękuje Wam za to, a przede wszystkim Dobremu Bogu i Naszej Ukochanej Matce. Zawsze powierzam Was i naszą misję wśród uchodźców, naszych Sudańczyków Południowych Trójjedynemu Bogu. Jak to nasz założyciel św. Arnold Janssen mówił i my zanim powtarzamy:

„Niech żyje Trójjedyny Bóg w sercach naszych, a serce Jezusa w sercach wszystkich ludzi!”

Od 01 czerwca zostałem przełożonym misji w Sudanie Południowym i Ugandzie. Nasza misja od tego czasu przyjęła nazwę Trójcy Świętej, gdyż przedtem nie miała swego patronatu. Wpatrujemy się w misję Trójcy Świętej dla świata i człowieka, a przede wszystkim dla nas samych, naszej wspólnoty i misji dla uchodźców w Bidibidi. Często następuje wiele nieprzewidzianych przeszkód i sytuacji, które po ludzku wydają się niemożliwe do pokonania.

Ale czy podpalenia, wojny lub choroby, mogą nas odłączyć od … Miłości Chrystusa? Co nas może od niego odłączyć i od wypełnienia jego misji względem nas i osób do których jesteśmy posyłani?  Mówimy za św. Pawłem:

Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? (Rz 8:35)

Przez ostatnie miesiące doświadczyliśmy kolejnych nawrotów malarii, miałem też różaną wysypkę, która utrudniała mi poruszanie przez prawie dwa miesiące. Co ciekawe pierwszy silny atak malarii i róża na nodze z otwartą raną pojawiła się w dniu Matki Bożej Fatimskiej 13 maja, a kolejny atak został zakończony 05 lipca, w ostatnim dniu nowenny pompejańskiej, w której modliłem się z ponad 30 tysiącami osób z Polski i całego świata o nawrócenie wszystkich grzeszników, z których ja jestem największym (jak to wskazywał nam św. Paweł). Czy się nawróciłem, czy się nawróciliśmy? Na pewno przede mną długa droga, ale to co dzięki temu udało mi się zauważyć, to fakt iż tak mało zależy ode mnie. Można mieć piękne pomysły i plany dla misji i samego siebie … ale mogą być one tylko zrealizowane „jak Bóg da”. Te słowa wiele razy powtarzane przez Koptów w Egipcie, jakże teraz dobrze i prawdziwie wybrzmiewają „jak Bóg da”, a czasami jeszcze w czasach seminaryjnych dodawaliśmy „ i przełożeni pozwolą”… no, ale teraz nie ma na kogo zwalić!

Uroczystość zaślubin w kościele koptyjskim( Egipt)

 

 Cieszę się, że mogłem się bardziej  zawierzyć przez ten czas Bożemu Miłosierdziu i Jego planom, które przecież są miłością miłosierną dla nas i świata całego. Jesteśmy z naszymi uchodźcami i z naszą misją, którą ufamy jest raczej nie nasza a misją Chrystusa … a my jesteśmy tylko i aż narzędziami w Jego rękach. Wszystko co możemy zrobić, to tylko „jak Bóg da” , powtarzając wielokrotnie w ciągu dnia „Jezu, ufam Tobie!”

Udało nam się już odwiedzić dwukrotnie 30 kaplic z sakramentami i modlitwą pomimo restrykcji, pomimo zamkniętych kościołów, pomimo i z specjalnymi zezwoleniami odnośnie poruszania się i spotykania z ludźmi. Kolejne spotkania nasze i sióstr z misyjnymi dziećmi, z kobietami z akcji katolickiej i stowarzyszenia kobiet, z katechistami i młodymi. Kolejne spotkania z Jezusem, ze śpiewem i modlitwą, ale też dzieleniem się codziennymi problemami.

 

 

O. Andrzej Dzida SVD z parafianami z Bidibidi

 

s. Francesca podczas spotkania z dziećmi z Papieskiego Dzieła Misyjnego Dzieci
 

 

Co z tym koronawirusem? Czy może nas zatrzymać? Czy jest silniejszy od innych chorób czy wojny? Czy może być silniejszy od Jezusa? Oczywiście, miłość Jezusa już wszystko przezwyciężyła. Nie możemy się bać, ale musimy być też roztropni.  Jak Jezus powiedział „bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie” (Mt 10:16). Staramy się sobie radzić lub jak z pokorą zostaliśmy nauczeni w szkole Jezusa, w Jego misji, radzić sobie … ale tylko z Nim, bo tylko w Bogu wszystko jest możliwe. Nie zaprzeczamy więc otaczającej nas rzeczywistości, ale przecież to jest Jezus, który ucisza wszelką burzę i wiatry zmagań.

 

Figura Jezusa ( Bidibidi- Uganda)

 

W maju w Stanach Zjednoczonych zmarł na koronawirusa, wielki duchowy człowiek, mistrz mojego nowicjatu a dla wielu kierownik duchowy o. Jerzy Gawlik. A jak wygląda u nas sytuacja w obozie Bidibidi. Na razie nie ma stwierdzonych przypadków lecz podejrzenia. Może wynika to też z tego, iż na miejscu nie ma testów na koronawirusa i tylko osoby z bardzo poważnym podejrzeniem są poddawani badaniu. Większość symptomów jest podobnych do przebiegu malarii dlatego stwierdza się malarię. Ostatnio nasza siostra Josepha Sun SSpS, która jest również lekarką i jeździ z mobilną kliniką do pacjentów na terenie obozu, została powstrzymana w swojej posłudze na parę dni z powodu podejrzenia u jednego z sanitariuszy koronawirusa. Na razie tylko jemu został zrobiony test … a my czekamy do poniedziałku. Siostra Josepha, która pochodzi z Chin za przykładem pierwszego misjonarza werbistowskiego w Chinach św. Józefa Freinademetza dzielnie sprawuje posługę wśród chorych. Mała siostrzyczka, ale silna duchem! Jak nasz pierwszy misjonarz pomagał w czasie tyfusu, tak i ona w epoce koronawirusa.

 

S Josepha podczas swojej posługi
 

 A jak Ty, jak ja radzimy sobie … albo raczej radzimy sobie dzięki Miłości i zawierzeniu w Chrystusie z kororonawirusem. Czy jest to misja Chrystusa pomimo koronawirusa?

„I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.” (Rz 8:38-39)

 

 



Zapraszamy do kliknięcia w poniższy link







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz