wtorek, 12 lipca 2016

Konflikt


Lainya, 11 lipca 2016r.

„Jezu, ufam Tobie!”

Drodzy Przyjaciele;

To już prawie dwa miesiące od ostatniego listu. Śmierć Siostry Weroniki nie pozwalała mi się cieszyć z Wami codziennymi małymi wyzwaniami i radościami. Jej życie, który było wypełnione służbą dla innych jako siostra i doktor zostało zakończone 20 maja, w wyniku odniesionych ran postrzałowych od żołnierzy do karetki, którą prowadziła kilka dni wcześniej . Siostra Weronika została pochowana w Lutaya na przedmieściach Yei, w parafii św. Józefa, a 2 lipca odbyła się uroczysta msza. W tym czasie łączyłem się duchowo z Yei, gdyż prowadziłem rekolekcje w Dżubie wprowadzające w tajemnicę Miłosierdzia Bożego w parafii … św. Józefa. Jak wiecie w Lainya mamy całą św. Rodzinę także czułem się jak w domu.
Dom Nadziei zamiast służyć jako centrum dla dzieci i młodzieży ...
dzisiaj służy uciekającym z miasteczka Lainya

Niestety od piątku 08 lipca w wigilię piątej rocznicy niepodległości Sudanu Płd. wybuchły walki w stolicy, głównie pomiędzy żołnierzami wywodzącymi się z opozycji a siłami przychylnymi Prezydentowi Salva Kiir. Wydarzenia w stolicy były poprzedzone działaniami na terenie Wau od 24 czerwca, gdzie wiele ludzi straciło życie, a grupa ponad 100.000 mieszkańców uciekła przed konfliktem.

Mama z dziećmi w Domu Nadziei

Na końcu kwietnia mieliśmy nadzieję, że sytuacja ulegnie poprawie po przybyciu przedstawiciela opozycji, a jednocześnie wiceprezydenta Riek Machara. Nowy rząd został uformowany, jednakże problemy nie zostały rozwiązane. Powstanie kolejnych stanów  pogłębiło plemienne konflikty. Prezydent i wiceprezydent przestali kontrolować w pełni armię a sytuacja wymyka się spod kontroli. Destabilizacja i anarchia są jednym ze scenariuszy dla tego młodego państwa.

Rodzina w oczekiwaniu na rozwój sytuacji w Lainya


Dzisiaj konflikt rozszerzył się na inne rejony, a regularna wymiana ognia trwała w Lainya od porannych godzin. W Domu Nadziei, który miał służyć dzieciom i młodzieży pojawili się pierwsi ludzie poszukujący schronienia. Około 50 osób znalazło miejsce w naszym domu. Wojsko i rebelianci przechodzili przez teren naszej misji, ale dzięki Bogu nikt nie ucierpiał. Wydaje się, że obecnie (godz. 16.20) ogień został przerwany.

Moi przyjaciele łączę się z Wami w modlitwie, w zaufaniu w Jezusie
… i ciągłej nadziei dla Sudanu Płd;
o. Andrzej
Szukający schronienia w naszym Domu Nadziei






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz