sobota, 18 kwietnia 2020

Wielkanoc i koronawirus.

Bidibidi, 18 kwietnia 2020r.

Moi Drodzy;

Dzisiaj trochę bardziej o nas. Jak przeżywaliśmy Święta Wielkanocy i przygotowania do niej. Ostatnimi aktywnościami w obozie dla uchodźców był tydzień kończący się 22 marca. W tamtym tygodniu udało się nam spotkać w kilku strefach z naszymi Sudańczykami. W niedzielę 15 marca byliśmy w strefie Swinga, gdzie zabraliśmy też troje norweskich lekarzy. Przybyli lekarze to świeżo upieczeni absolwenci UAM w Poznaniu. Już w poprzednim roku dwójka studentów ( Kristof i Erskil) przybyła, aby pomóc a jednocześnie nabyć doświadczenia w chorobach tropikalnych i radzenia sobie przy ograniczonych warunkach na terenie Afryki. W zeszłym roku dr Mateusz Cofta z ramienia Redemptoris Missio kontaktował się z nami. Jak wynika doświadczenie pierwszych studentów z obozu jak i lokalnego szpitala w Lodonga było na tyle interesujące, że polecili go innym. Tym razem już dwie lekarki (Aurora i Elire) jeden lekarz (Honor) przyjechali na miesiąc, jednakże po kilku dniach zostali wezwani do swojego kraju, aby tam pomagać w walce z koronawirusem. Spędzili z nami jednak weekend, a w niedzielę w kaplicy św. Franciszka w Swinga po mszy św. mogli udzielić paru porad, zmierzyć temperaturę i ciśnienie oraz przekazać leki na malarię. Ich obecność była ważna dla ludzi, chociaż w tak krótkim czasie i ograniczonym zakresie niewiele mogli zrobić. Ja też mogłem być dumny, bo ukończyli studia w Polsce i przyjechali z mojego rodzinnego miasta Poznania. My zaśpiewaliśmy dla nich piosenkę i poprosiłem żeby zaśpiewali dla nas piosenkę po norwesku …. i trochę słabo to wyszło (dobrze, że zostali lekarzami) … następnym razem będę musiał ich poprosić aby zaśpiewali po polsku i na pewno dobrze wyjdzie!!! Sądzę, że będzie jeszcze taka możliwość. Co prawda tym razem wyjechali, podobnie jak inni zagraniczni lekarze pomagający  w obozie … ale obiecali, że wrócą.


Lekarze norwescy- Bidi Bidi




W ciągu tamtego tygodnia zamknąłem szkolenia dla służby liturgicznej w Ariwa i Abrimajo, a w piątek po drodze krzyżowej w jednej z kaplic, jeszcze mieliśmy modlitwę pogrzebową za ojca jednego z naszych liderów młodzieży. W poprzednim roku (w styczniu) Peter Lopusa zawarł sakrament małżeństwa w kaplicy zonalnej Maryi Ratunku Chrześcijan (Mary Help of Christians), a zaledwie dwa miesiące temu o. Wojtek udzielił chrztu jego synkowi (zresztą o pięknym imieniu Andrew), a zaledwie kilka tygodni temu odszedł jego najlepszy Tata i doradca. Piotra znamy jeszcze z Lainya z naszej parafii w Sudanie Płd., a jego Tata też z naszej parafii św. Rodziny, ale z pobliskiej stacji misyjnej w Bereka. Wielkie jest przywiązanie uchodźców w Ugandzie do rodzimej ziemi i pomimo, że splamiona krwią i wojnami jest to ich ojczyzna. Obiecali więc ojcu, że będzie pochowany w ziemi ojców i tak też zrobili. Był to jednak ostatni transport, który mógł przekroczyć granicę. Nie wiadomo kiedy kości swoich bliskich będą mogli pozostali nasi Sudańczycy Południowi sprowadzić do ojczyzny. Być może, gdy sytuacja w Sudanie Płd. się ustabilizuje i większa grupa będzie mogła powrócić do domu (przypomina się tutaj sytuacja z kośćmi Józefa, które zostały zebrane przez Izraelitów, ale po 430 latach …)


Peter Lopus podczas zawarcia sakramentu małżeństwa


Gdy miałem zajęcia służby liturgicznej, siostra Dorothea z Indonezji uczyła grupkę osób jak wykonywać różańce misyjne, a część z nich pomoże wspomóc dzieciaki i młodzież w nauce. W czwartek 19 marca byliśmy jeszcze w dwóch kaplicach św. Józefa, w strefie Bidibidi 1 i Yoyo3. Bardzo cieszę się, że jeszcze udało nam wspólnie spotkać się z ludźmi i za przyczyną św. Józefa prosić o jego opiekę dla obozu, Ugandy i wszystkich dobrodziejów. Pod koniec tygodnia musieliśmy sobie radzić z dziećmi, które wspieramy w nauce. Większość z nich uczy się w szkole średniej Immaculate Heart w Lodonga. Musieliśmy wspomóc większość dzieci w kosztach transportu powrotu do obozu, bo szkoły zostały zamknięte ( na razie do 05 maja). W niedzielę 22 marca jeszcze ostatnia msza św. w Ariwa. Co prawda po dotarciu kaplica Chrystusa Króla była zamknięta, a po dodzwonieniu się do kolejnej kaplicy św. Józefa w Ariwa dowiedzieliśmy się, iż chrześcijanie zostali poinformowani o zamknięciu wszystkich kościołów i miejsc religijnych. W piątek poprzedzający tę niedzielę, grupa muzułmanów wracająca z modlitw została pobita przez policję. W przypadku obozu istnieje jeszcze ryzyko utraty statusu uchodźcy i wydalenia z Ugandy. Nie dziwi więc, iż po dotarciu tej informacji kościoły były zamknięte. Jednakże ku naszemu zaskoczeniu, gdy wracaliśmy do domu, zostaliśmy zatrzymani przez telefon przez naszych wiernych z kaplicy św. Bakhity w Ariwa, którzy widzieli nasz samochód na drodze. Celebrowaliśmy mszę św., a potem wspólnie odmówiliśmy różaniec. Zachęciliśmy wszystkich jak również inne kaplice do odmawiania różańca, koronki i czytania Pisma Świętego (dla tych, którzy je mają) po domach lub w kilka sąsiednich rodzin (Small Christian Community).  Jest to nadzwyczajny czas, gdzie rodzice są z dziećmi, które nie chodzą do szkoły. Mogą być razem i modlić się razem. 


W miejscowej kaplicy z s. Dorothea - z dziećmi do tańca i różańca


Gdy zamknięto kościoły, a następnie zakazano ruchu pojazdów nasza wspólnota werbistów pozostawała w domu. Zostaliśmy jednak poproszeni, aby celebrować Eucharystię u naszych Sióstr Służebnic Ducha Świętego oraz lokalnej wspólnoty sióstr Najświętszego Serca Jezusa (Sacred Heart of Jesus). Dodatkowo codziennie chodziłem z Najświętszym Sakramentem i modlitwą do pobliskiego szpitala. Głównie z powodu pielęgniarek i pracowników służby zdrowia, którzy proszą o Bożą opiekę dla siebie i swoich rodzin. Koronawirus jest w Ugandzie, ale głównie w Kampali, gdzie oficjalnie zarażonych jest 55 osób. W Lodonga, jak i w naszym dystrykcie Yumbe nie mamy takich przypadków …. I raczej oficjalnie nie będziemy mieli, gdyż nie ma testów na koronawirusa, a symptomy są podobne do powszechnej tutaj malarii czy tyfusu.




Wspólnota Sióstr Służebnic Ducha Świętego oraz Werbistów- Uganda


 Bardzo się ucieszyłem, gdyż mogłem z naszymi siostrami przeżywać liturgię Wielkiej Soboty. Mieliśmy czas, dlatego przeczytaliśmy wszystkie 9 czytań, z psalmami i z modlitwami. Właściwie to siostry śpiewały psalmy … tak się rozpędziliśmy, iż mieliśmy również śpiewaną litanię do wszystkich świętych, włączając do tego naszych patronów. Oczywiście modliliśmy się za cały Kościół, naszych uchodźców w obozie Bidibidi, nasze rodziny i dobrodziejów … a potem tradycyjna agapa. Następny dzień bez procesji rezurekcyjnej  u sióstr Najświętszego Serca. Pomimo koronawirusa udało nam się zaśpiewać radosne pieśni rezurekcyjne. Zresztą powtórzyłem je w języku polskim dzwoniąc przez whatsupa do domu (jak Wesoły dzień dziś nam nastał, czy Oto jest dzień). Pewno większość z Was łączyła się z rodziną w taki sposób. W czasie Wielkiego Tygodnia zostałem również poproszony o towarzyszenie proboszczowi z Bazyliki z Lodonga w nawiedzeniu z Najświętszym Sakramentem, komunią, a w Wielki Piątek z krzyżem i obrazem Jezusa Miłosiernego pobliskich „małych wspólnot”



Obraz Jezusa Miłosiernego dar parafii .... z Warszawy ... pierwszy w oryginalnym języku Bari 'Jezu, ufam Tobie!'



W naszej małej wspólnocie werbistowskiej oprócz regularnej mszy św., oraz modlitw porannych i wieczornych,  spotykamy się dodatkowo na adoracji Jezusa w Najświętszym Sakramencie od 12.00 do 13,00, a po lunchu i krótkiej przerwie o 15.00 mamy wspólną modlitwę litanią do Miłosierdzia Bożego, koronką, a w ostatnim czasie nowenną. Oczywiście, w tych modlitwach jesteście również uwzględnieni. Mając nieco więcej czasu modlę się rozważając cztery części różańca. Staram się to robić każdorazowo z innej perspektywy. Czasami medytując go razem Józefem (szczególnie tajemnice radosne), Maryją, Jezusem, ale też patrząc z relacji Boga Ojca do Syna, czy wypełnienia obietnicy krocząc z Abrahamem czy Mojżeszem. Może się z tym z Wami podzielę. Mam też więcej czasu na czytanie Słowa Bożego, w tym pięknym roku Słowa Bożego. W ostatnim czasie udało mi się spędzić czas z czterema największymi prorokami i Apokalipsą, ale także z Księgą Rodzaju, Wyjścia i Ewangelią wg. Św.Mateusza. Jest to trochę jak powtórzenie czasu nowicjatu (pewnego odseparowania od świata, aby przez zjednoczenie z Bogiem, znowu być z nim i być do niego posłanym).







Staramy się też utrzymywać kontakt z naszymi uchodźcami. Problemem jest iż większość nie ma radia ( trudno więc śledzić transmisję na żywo), a nawet telefonu. Nie ma też możliwości poruszania się samochodem. W Poniedziałek Wielkanocny przybył do nas na rowerze zonalny katechista z Yoyo. Przyjechał na rowerze …. I też nie miał telefonu. Zjedliśmy z Miltonem wspólnie obiad, a następnie wsparliśmy go kwotą na zakup telefonu, a co najważniejsze dla niego wsparciem finansowym jego żony oczekującej operacji w szpitalu. Codziennie odbieram wiadomości tekstowe lub telefony, starając się zaradzić podstawowym potrzebom, ale przede wszystkim duchowym wsparciem. Dla naszych uchodźców bardzo ważne jest to, że z nimi jesteśmy nawet obecnie na odległość. Cieszą się, że jesteśmy z nimi i nie powróciliśmy do swoich krajów … w końcu to nasi … ale także Wasi przyjaciele, nieprawdaż?
W zbliżającej się Niedzieli Miłosierdzia, mamy wspaniały fragment skierowany do przerażonych uczniów … oczywiście nie koronawirusem, ale krzyżem, śmiercią Jezusa i … obawą o własne życie. Jezus przychodzi do nich … i do nas z przesłaniem pokoju …. Abyśmy się nie bali i do niego zwrócili, otrzymując Ducha Świętego z jego darami. W szczególności prosimy o dar mądrości, roztropności i męstwa dla Was i nas samych.
„…. Gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich; Pokój wam!” (J 20,19b)
W miłości Słowa Bożego, łącząc się w Dobrej Nowinie z przesłaniem pokoju,
o. Andrzej

1 komentarz:

  1. Drogi o. Andrzeju zapewniam o modlitwie. Niech Bóg hojnie błogosławi.
    Pozdrawiam "bliźniaka"
    S. Nikodema CSFN

    OdpowiedzUsuń