niedziela, 7 października 2018

Uganda


                                                                                             Lodonga, Uganda, 07 Października 2018r.

Moi Drodzy Przyjaciele 

Mijają dwa miesiące od mojego przybycia do Ugandy. Jest to kraj szybko się rozwijający, chociaż 38% populacji żyje poniżej 1,25 $ na dzień. Ten kraj Płd-Wsch Afryce jest mniejszy od Polski, a jego powierzchnia to 241.038 km2. Natomiast przyrost ludności jest bardzo szybki, a jego populacja jest szacowana na 41.500.000 ludzi. 09 października Uganda będzie obchodziła kolejną rocznicę niepodległości (1962r.). Jest to kraj, który był targany wewnętrznymi konfliktami, puczem a takie nazwiska jak Amin czy John Kony do dziś wzbudzają grozę. Yoweri Museveni rządzi krajem od 1986.
W czasie protektoratu brytyjskiego Uganda przyjęła polskich uchodźców, głównie sieroty, które przemierzały szlak z dalekiej Rosji z armią Andersa. Kraj ten był otwarty również na uchodźców z Sudanu, Konga i Rwandy. Obecnie na terenie Ugandy przebywa ponad 1,1 mln Sudańczyków Południowych, którzy uciekli przed wojną domową.
Jak wiecie w wyniku toczącej się od 2013 r. wojny ponad 3,5 mln osób straciło swoje domy i dobytek, a z tego ponad 2 mln opuściło kraj chroniąc się w sąsiednich państwach.  Również większość naszych parafian z okolicy Lainya, po dotarciu wojny w lipcu 2016 w nasze rejony, znalazło swoje miejsce w obozach na terenie Ugandy. Dlatego od 2017r. Jako werbiści jesteśmy z nimi. Po zakończeniu nauki języka arabskiego w Egipcie, dotarłem z o. Wojtkiem Pawłowskim do Lodonga, które leży ok. 35 km od granicy z Sudanem Płd. Jest to małe miasteczko położone w diecezji Arua, w dystrykcie Yumbe.


Uganda w większości jest krajem chrześcijańskim, ale w naszym dystrykcie dominują muzułmanie. Pomimo tego od od 1927 r. w Lodonga wznosi się kościół Naszej Pani Królowej Afryki, który od 1961r. jest Bazyliką Mniejszą. Dzisiaj 07 października obchodzimy święto Matki Bożej Różańcowej, a w miejscowym kościele różaniec jest odmawiany codziennie.


Jako Zgromadzenie Słowa Bożego posługujemy jednak wśród uchodźców z Sudanu Płd. w największym obozie w Bidi-bidi, który liczy około 275.000 ludzi. Jest on oddalony ponad 20 km od naszego miejsca i ciągnie się przez 25 km. Obóz jest podzielony na 5 stref, a z kolei poszczególne strefy mają swoje kaplice. Obecnie jest nas 4 kapłanów z Indii, Indonezji i Polski oraz jeden brat z Indonezji.


Na naszym terenie znajduje się 29 kaplic oddalonych od siebie w odległości ok.5 km.


Bidi-bidi na szczęście nie przypomina obozu odgrodzonego wielkim płotem i drutami, a raczej przypomina nam znajome miejsca z Sudanu Płd., gdzie tradycyjne chatki z lepianki i słomianego dachu  pojawiają się na horyzoncie. Te chatki wraz z kawałkiem ziemi pozwalają przetrwać trudny czas uchodźstwa w miarę podobnym otoczeniu. Oczywiście jest problem z uprawą ziemi, której za bardzo nie ma dla wszystkich, albo jest niewystarczająca. Co miesiąc jest dostarczana jednak pomoc żywnościowa. Na terenie obozu są też szkoły, które są jednak przepełnione, gdyż jedna klasa w podstawówce potrafi liczyć 200 dzieci, tak więc nie zawsze wszystkie mieszczą się w budynku. Parę klinik, czy szpital znajdują się na terenie obozu lecz nie ma odpowiedniego personelu i leków na malarię czy tyfus. Kolejnym problemem jest sprawa opału (drewna i węgla drzewnego) potrzebnego do spożycia potraw. Dodatkowa wycinka lasu jest przyczyną konfliktu z miejscową ludnością.


Jednak, czego najbardziej nasi Sudańczycy Płd. potrzebują to bycia z nimi po przeżyciach wojennych, traumie i utracie najbliższych. Od 2017 r. udzieliliśmy blisko 2300 chrztów i 900 pierwszych komunii, a w zeszłym tygodniu tylko w jednej kaplicy św. Józefa w Kombe udzieliłem ponad 60 pierwszych komunii. W tym tygodniu święta patronalne Franciszka z Asyżu i Daniela Komboniego i kolejne 70 komunii i 40 chrztów. Jak widzicie jest co robić, ale o szczegółach naszej posługi w kolejnym liście.


Największą radością było spotkać wielu znajomych ludzi z naszej parafii Laniya, którzy żyją nie w odrutowanym obozie, ale w chatkach takich jak mieliśmy sami na terenie naszej misji. Z niektórymi się wyściskaliśmy, bo to przecież wielkie szczęście, że przeżyliśmy i mamy dalszą szansę na wypełnienie tego daru życia danego nam przez Boga. Patrząc na tak wielu, którzy odeszli również z naszej Rodziny św. Arnolda Janssena (Sr. Veronikę Rackovą), widzimy że nosimy ten dar w naczyniach glinianych i jesteśmy tylko pielgrzymami na tej ziemi. Proszę Was moi drodzy przyjaciele o modlitwę, abyśmy ten dar z Bożą pomocą jak najlepiej wykorzystali.
Z pamięcią w modlitwie,
o. Andrzej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz