poniedziałek, 8 października 2018




Chrzest … a może coś więcej, gdzie miłość nowej Mamy prowadzi do Miłosiernego Ojca.

Sudan Południowy jest nie tylko najmłodszym krajem pod względem powstania (09.07.2011), ale też  jednym  z najbardziej młodych pod względem populacji, gdyż ponad 60% stanowią dzieci i młodzież poniżej 18 roku życia. W naszych 29 kaplicach przez 20 miesięcy zostało ochrzczonych ponad 2300 dzieci. Nie zawsze to są najmłodsze dzieci, gdyż wojna i ciągłe przemieszczanie nie zawsze pozwalają na zadbanie o życie duchowe przez rodziców. Na szczęście po pewnym okresie jako takiej stabilizacji w obozie dla uchodźców rodzice lub samotne mamy przyprowadzają swoje dzieci do kościoła i chcą żeby wzrastały w wierze, mając również nadzieje na lepsze życie dla nich.
Ostatnio przed udzieleniem pierwszej komunii świętej pewna mama wyznała, iż jej córka jeszcze nie otrzymała chrztu. Aseru Faith, która miała już 12 lat przygotowywała się do komunii z innymi dziećmi, ale nie miała o tym pojęcia, gdyż myślała, iż jak inne dzieci otrzymała chrzest jak była mała. Gdy sprawdzałem na liście dzieci przygotowujących się do komunii imiona rodziców okazało się, że nie ma tam imienia mamy Aseru, która poinformowała mnie o braku chrztu. Taty również nie było w kościele. Nasza Aseru jest jednak sierotą, a nowa mama jest jej prawdziwą ukochaną Mamą, ale nie biologiczną. Aseru straciła swoich rodziców w czasie wojny. Na szczęście zaopiekowała się nią sąsiadka i zaadoptowała jak własną córkę.


Jest w naszym obozie wiele takich przypadków, gdzie inne mamy w naturalnym odruchu przygarniają kolejne dzieci, pomimo że mają już spore grono swoich własnych maluchów. Wiele dzieci i rodzin zostało rozproszonych lub zaginęło. Do dziś mają nadzieję znaleźć się w różnych obozach. Tak jak Polacy po Drugiej Wojnie Światowej próbowali się odnaleźć przez Czerwony Krzyż, czy inne organizacje. Gdy mamy około 1,1 mln osób w obozach w samej Ugandzie trudno to zrobić, a potem doprowadzić do zjednoczenia całej rodziny. Tym bardziej, że czasami część rodziny jest gdzieś w Sudanie Płd., część w Ugandzie, a o niektórych nie ma wiadomości.
W przypadku Aseru niestety było wiadomo, że jej rodzice stracili życie. Nie jest łatwo żyć z tą świadomością, lecz nowa Mama towarzyszyła już młodej dziewczynce w integracji z innymi dziećmi oraz w życiu sakramentalnym. Aseru bardzo się rozradowała przyjmując chrzest, a następnie komunię. Medalik i różaniec będą jej towarzyszyły na dalszej drodze, ale znacznie ważniejsza jest miłość i zjednoczenie z Jezusem, które zaczyna odkrywać dzięki miłości nowej Mamy i Dobrej Nowinie o Miłosiernym Ojcu, dla którego jesteśmy zawsze ukochanymi dziećmi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz